W opowieści o młodej kobiecie (Michelle Williams) zmuszonej do wyboru między wiernością mężowi, a coraz silniejszym przywiązaniem do kochanka, Sarah Polley waży argumenty na rzecz obu racji. Mimo że "Take This Waltz" wykorzystuje efektowny fabularnie motyw miłosnego trójkąta, reżyserka trzyma się z daleka od melodramatycznej ckliwości bądź erotycznego wyuzdania. Film Polley sytuuje się za to całkiem blisko refleksyjnego kina obyczajowego spod znaku nieodżałowanego Erika Rohmera.
"Take This Waltz" ogląda się wręcz jak wyrażoną bez triumfującej satysfakcji polemikę z kinem mistrza Nowej Fali. Film Polley przypomina zwłaszcza wariację na temat zrealizowanej przez Francuza w 1972 roku "Miłości po południu". Przed 40 laty Rohmer liczył jeszcze na trwałość międzyludzkich związków, których ukryta moc była w stanie przetrwać najbardziej wyrafinowane pokusy. Opisujące damsko-męskie relacje z perspektywy współczesnej "Take This Waltz" zwraca raczej uwagę na ich kruchość i trudną do powstrzymania dynamikę.
Rozważania Polley mogłyby zostać spuentowane serią wyrazistych tez, ale na szczęście reżyserka brzydzi się dosłowności. To, co w kanadyjskim filmie najważniejsze, kryje się między wierszami, wśród pozornie błahych rozmów i niewiele znaczących składników codzienności. Dzięki temu nie istnieje możliwość, by precyzyjnie oddzielić od siebie moment wygaśnięcia dawnych emocji i rozbudzenia nowej namiętności. W swojej refleksji nad istotą miłości Polley stara się podążać za cytowaną w tytule balladą Leonarda Cohena. Tak jak kanadyjski bard, młoda reżyserka podkreśla ambiwalentną naturę uczucia, które wraz z rozkoszą niezwykle często przynosi także cierpienie.
W podobnym podejściu kryje się przede wszystkim ujmująca wyrozumiałość dla każdej z przedstawionych w fabule postaci. Postawa Sarah Polley zawiera jednak w sobie również pewną pułapkę. Łatwość, z jaką w "Take This Waltz" rozgrzesza się nielojalność wobec partnera, może oznaczać po prostu brak wiary w bohaterów. W przeciwieństwie do przywoływanego Rohmera młoda reżyserka nie stawia już przed nimi wyzwań i nie wierzy, że będą w stanie przeciwstawić się charakterystycznej dla swoich czasów obyczajowości. Być może jednak Polley zbyt pochopnie godzi się na to, że popołudniowa miłość nie doczeka już do wieczora? Właśnie ta wątpliwość bodaj w największym stopniu wpływa na towarzyszący filmowi nastrój. Choć "Take This Waltz" obfituje w momenty nieodparcie zabawne, w ostatecznym rozrachunku okazuje się dojmująco smutne.
TAKE THIS WALTZ | Kanada 2011 | reżyseria: Sarah Polley | dystrybucja: Solopan | czas: 116 min