Bohaterem "Księstwa", nakręconego na podstawie autobiograficznej trylogii: "Chmurołap", "Niech żyje wolność" i "Scyzoryk", jest Zbyszek Pasternak (Rafał Zawierucha) – czytelne porte-parole autora. Zamieszkały w świętokrzyskiej wsi blondwłosy młodzian o urodzie Piasta Kołodzieja od maleńkości karmiony jest przez wiecznie zapijaczonego ojca opowieściami o dumnej przeszłości rodu, wywodzącego się rzekomo z pradawnych Wiślan. Zbyszek marzy o tym, by wyrwać się z wioski, w której – zwłaszcza po śmierci ojca, spowodowanej wypadkiem w lokalnym tartaku – nie czeka go żadna przyszłość. Akcja toczy się w latach 90., szczególnie niełaskawych dla wsi polskiej, słabo radzącej sobie z gospodarczymi i społecznymi konsekwencjami przełomu.

Reklama

Drogą ucieczki dla Zbyszka może być kariera w sporcie, jednak po bolesnej kontuzji chłopak musi z niej zrezygnować. Kolejną szansą są prawnicze studia w Lublinie. Biedując, nie dojadając i podkradając w sklepie, wiedzie nędzną wegetację, znaczoną kolejnymi klęskami w postaci oblanych egzaminów i całkowitego wyobcowania ze studenckiej braci. Rozdział ten zamyka mocna scena, gdy do wynajmowanego przez Zbyszka pokoju wtacza się chamski osiłek – kolega z rodzinnej wsi. Rozochoceni wódą nagle skumplowani, choć reprezentujący zupełnie różne światy chłopcy zamawiają prostytutkę. Ta okazuje się też dziewczyną z ich okolic. Zbyszek rezygnuje z seksu, ale testosteronowy maczo ma za nic względy wobec krajanki. Niestety nadmiar testosteronu fatalnie wpływa na potencję... Klęska i wstyd zostają zapite wódką z mety.

Powrót do wsi jest jednak niemożliwy, o czym Zbyszek przekonuje się, spędzając wakacje u swojej podupadającej na zdrowiu matki. Nie tylko obolała ambicja jest tu przeszkodą, lecz także odejście od wiejskiej mentalności, wewnętrzna obcość, która dokucza bohaterowi rozdartemu między inteligenckimi rojeniami, a gnojną i brutalną rzeczywistością.

Andrzej Barański jest mistrzem szczegółu. Narracja "Księstwa" składa się z drobnych zdarzeń, luźno powiązanych epizodów. Reżyser zbiera okruszki, strzępy, fragmenty, układając z nich mozaikowy obraz prowincji: ani sielskiej, jak u Bromskiego, ani magicznej, jak przedstawia ją Jan Jakub Kolski. Bliżej mu może do klimatów "Domu złego" i "Wesela" Smarzowskiego, jednak bez tak jednoznacznej tendencji do babrania się w szpetocie i brudzie.

Reklama

Barański nie rozkoszuje się upadkiem bohatera ani rozkładem jego otoczenia. Grozę i beznadzieję przełamuje groteską, niebanalnym humorem, nieoczekiwaną czułością wreszcie. Nie udałoby mu się to tak dobrze bez fantastycznej gry Rafała Zawieruchy oraz bez zdjęć Jacka Petryckiego. Początkowo nie byłam przekonana do czerni i bieli w tym obrazie, ale jednak ta świadoma rezygnacja z koloru działa na korzyść filmu. Umieszczona poza czasem opowieść nabiera szlachetności, nawet wbrew sobie.

KSIĘSTWO | Polska 2011 | reżyseria: Andrzej Barańki | dystrybucja: Best Film | czas: 115 min