Pieczenie chleba, parzenie kawy, msza, wspólny obiad wyznaczają rytm ich życia. Rytm, którego nie zaburzy niespodziewane przybycie Rity, samotnej, młodej dziewczyny, uwieczniającej na zdjęciach prozaiczne z pozoru drobiazgi. Jej obecność pozwoli jednak mieszkańcom Jotuomby jeszcze raz wrócić do czasów młodości.

Reklama

Nie będzie tu żadnej scenariuszowej wolty ani fabularnych zaskoczeń. To nie przebojowa, energetyczna Rita zmieni mieszkańców wioski, ale sama pod ich wpływem ulegnie zmianie. Debiutująca reżyserka Lucia Murat w ceremoniałach codzienności dostrzega piękno i istotę życia. Zatrzymuje w pięknie skomponowanych kadrach rutynę, która daje bohaterom spokój i wiarę w nadejście kolejnego dnia. Jej film przypomina do pewnego stopnia arcydzieła realizmu magicznego: wszak Jotuomba to Márquezowskie Macondo, tyle że pozbawione niesamowitych wydarzeń. To także Comala, miasteczko duchów z "Pedra Paramo" Juana Rulfo. Mieszkańcy wioski, zatrzymani w miejscu poza czasem i cywilizacją, pielęgnujący odwieczne rytuały, mawiają: "Zapomnieliśmy, jak się umiera". Ale z pewnością pamiętają, jak się żyje.

Brazylia, Argentyna, Francja 2011 | reżyseria: Lucia Murat | dystrybucja: AP Manana | czas: 98 min