Gdy w głowę Roberto wbija się żelazny pręt, staje się jasne, że jeden fałszywy ruch w każdej chwili może doprowadzić do jego śmierci. Niecodzienne wydarzenie natychmiast wzbudza fascynację opinii publicznej, a dla reżysera stanowi pretekst do stworzenia błyskotliwej satyry na współczesną rzeczywistość. W "Życie to jest to" de la Iglesia łączy humor z makabrą, a inspirację "Bazylem" Jeuneta uzupełnia wpływami "Ostrych cięć" Costy-Gavrasa.

Reklama

Choć ekscentryczny film de la Iglesii świadomie wykorzystuje poetykę przesady, część opisywanych przez reżysera procesów wydaje się jak najbardziej realistyczna. Bezrobotny Roberto, który wykorzystuje własną tragedię jako strategię autopromocji, jest jednym z wielu desperatów chwytających się każdej okazji do zaistnienia na rynku pracy. Szaleńcze tempo intrygi nie tylko dodaje filmowi atrakcyjności, lecz także podkreśla dynamizm rzeczywistości czasów kryzysu. De la Iglesia potrafi w biegu uchwycić wyłaniające się z tego chaosu paradoksy. W toku fabuły reżyser kładzie nacisk na błyskawiczną przemianę swojego bohatera. Pod wpływem sprzyjających okoliczności Roberto przeradza się z zalęknionej ofiary systemu w jego zręcznego beneficjenta. Świadomy niezwykłości swojej sytuacji mężczyzna z lubością wykorzystuje krótkotrwałą sławę, udziela licznych wywiadów, a do pomocy zatrudnia nawet osobistego asystenta.

Ze względu na reżyserską sprawność de la Iglesii na poły zabawne i przerażające perypetie Roberta nie dadzą się podziwiać z bezpiecznego dystansu. Rola, jaką odgrywają w tej historii media, czyni jej współuczestnikami wszystkich konsumentów telewizyjnych bądź internetowych newsów. Z uniwersalnością mechanizmów obnażonych przez Hiszpana można zresztą spotkać się na każdym kroku. Czy nie o tym mówi nam sukces popularnego w polskich mediach serialu pod tytułem "Madzia z Sosnowca"?

Życie to jest to | Hiszpania, Francja 2011 | reżyseria: Alex de la Iglesia | dystrybucja: AP Manana | czas: 95 min