Sedno filmu Sewitsky stanowią zmienne relacje dwójki zaprzyjaźnionych par. Reżyserce udaje się stworzyć przekonującą galerię bohaterów, którzy różnią się od siebie pod względem stylu życia, charakteru i temperamentu. Ujawniające się we wzajemnych stosunkach ukryte pragnienia i niespełnione aspiracje współtworzą skomplikowaną układankę. W toku rozwoju fabuły reżyserka nieustannie bawi się kolejnymi elementami i usiłuje znaleźć dla nich jak najlepszą konfigurację.

Reklama

Strategia Sewitsky nie ma w sobie jednak nic z demiurgicznej wyższości. Irracjonalne niekiedy zachowania bohaterów są przez nią traktowane z mieszanką ironii i wyrozumiałości. Ponadto Sewitsky wielokrotnie wykazuje zdolność do tego, by zredukować psychologiczne napięcia za pomocą absurdalnego humoru. Ta umiejętność doskonale wpisuje się w charakter filmu, którego poważna tematyka obchodzi się bez wsparcia wielkich słów. W "Happy, happy" najważniejsze wydarzenia biorą swój początek w codziennym życiu, a kluczowa rozmowa między bohaterami stanowi po prostu kontynuację podlanej alkoholem towarzyskiej gry.

Odczuwany na każdym kroku specyficzny rodzaj realizmu łagodzi napastliwość filmu demaskującego iluzję mieszczańskiej stabilizacji. Sewitsky nie zależy na tym, by komukolwiek wymierzać karę za trwanie w uczuciowej hipokryzji. Film norweskiej reżyserki stanowi jedynie apel, by pozornie uporządkowane życie bohaterów uległo gruntownemu przemeblowaniu.

Norwegia 2010 | reżyseria: Anne Sewitsky | dystrybucja: Vivarto | czas: 88 min