Film miał swoją premierę w Stanach Zjednoczonych na początku roku i w pierwszym tygodniu wyświetlania zarobił grube miliony. Potem ukazały się recenzje prasowe, a widzowie opowiedzieli znajomym o koszmarnej chałturze, jaką mieli nieszczęście zobaczyć. Istnieje więc szansa, że udało się ostrzec tych, którym przez myśl przeszło zakupienie biletu na seans.
"Demony" to pierwszy z serii mikrobudżetowych filmów wyprodukowanych przez specjalnie oddelegowaną w tym celu komórkę studia Paramount. Prawda – aby zrealizować podobny obraz wcale nie potrzeba ogromnych nakładów finansowych, lecz choćby odrobina talentu wydaje się nieodzowna. A film Williama Brenta Bella to prawdziwa katorga nawet dla najwytrwalszych wielbicieli gatunku. Fałszywe dokumenty połykają każdą odmianę horroru, aby ją przeżuć i wypluć – tylko w nielicznych przypadkach udało się w ten sposób odświeżyć stetryczałe rozwiązania fabularne. Żenujący scenariusz "Demonów" nie pozwolił zaś na wiele.
Isabella, córka kobiety, która podczas egzorcyzmów zamordowała trzy osoby, próbuje dociec prawdy o swojej matce, wplątując się w okultystyczną intrygę. Dziewczyna wędruje po Rzymie w towarzystwie dwóch księży, tropiąc diabelskie opętania – każdy przypadek jest pretekstem, aby wykorzystać ubogie środki straszące, polegające na nagłym łupnięciu z głośników, reumatycznym trzęsieniu kamerą lub akrobatycznych wygibasach egzorcyzmowanego nieszczęśnika. Tych, którzy wytrzymają do końca spektaklu, czeka nagroda w postaci jednego z najgorszych zakończeń, jakie kiedykolwiek zobaczą. Tego filmu powinno się unikać, jak diabeł wody święconej.
USA 2012 | reżyseria: William Brent Bell | dystrybucja: UIP | czas: 83 min