Temat prostytucji, również wśród nieletnich, został przenicowany przez kino na wszystkie sposoby. Trzeba prawdziwego wyczucia, żeby sięgając po raz kolejny po tę tematykę, nie osunąć się w banał. Bercot tego wyczucia brakuje. W jej ujęciu prostytuujące się panienki to wyłącznie zmizerowane dziewczynki z zapałkami, które sprzedają ciało, żeby zarobić na ogrzewanie odnajmowanej sutereny. Dziwki są jednak świeże, urodziwe i wyperfumowane; natomiast ich klienci to wąsate oblechy. Po co bawić się w subtelności?
Laura (słabiutka Déborah Franćois) idzie w tango. Ma dziewiętnaście lat, jest pilną studentką, świetnie się ubiera, ale reżyserka filmu "Studentki" usiłuje nam wmówić, że tak naprawdę nie stać jej na czynsz i kartofle z omastą w barze mlecznym. Co zatem robi pensjonarka na diecie cud? Klika gdzie trzeba i zaczyna się puszczać. Od jednego zboka wędruje do drugiego. Klientów przybywa, cnoty ubywa. Laura coraz staranniej dobiera oferty, za wyjątkowo perwersyjny show otrzymuje nawet laptopa, a w dniu urodzin dzwoni do mamy na wsi i informuje ją, że wszystko jest w porządku. Bo generalnie tak jest. Na razie Laura się puszcza, ale wkrótce będą z niej ludzie. Wspaniale zda egzaminy, wyleczy się z "dziwkarstwa" oraz w blond peruce udzieli wywiadu telewizyjnego ku przestrodze kolejnych głodujących dziewcząt na paryskim bruku.
Francja nie jest zresztą w tym kontekście elegancka. W cieniu wieży Eiffla obowiązuje strategia podaży/sprzedaży. Piękna sumka za piękną pupę. Ale Bercot nie robi właściwie żadnego użytku z obserwacji tego typu. Nie wiadomo, czy broni puszczałek na uniwerku, czy je oskarża; jest za czy przeciw. Nie kpię z problemu – nie tylko we Francji młodzi ludzie, również faceci, dorabiają sobie, szukając "sponsorów". Nie dyskutuję z faktami, nikogo nie oceniam. Postawa moralisty, który dyskwalifikuje zachowania sprzeczne z jego naturą, wydaje mi się z gruntu nieuczciwa. Każdy jest kowalem swojego losu. Natomiast w filmie Emmanuelle Bercot, który – jak twierdzi polski dystrybutor, "wywołał we Francji skandal" – skandalem jest według mnie stylistyczna łopatologia i intelektualna bezradność reżyserki wobec poruszanego przez nią problemu. To seksualne tango w Paryżu przypomina raczej gościnne występy w krajowej remizie strażackiej. Bara bara bara, riki tiki tak.
STUDENTKI | Francja 2010 | reżyseria: Emmanuelle Bercot | dystrybucja: Vivarto | czas: 103 min
Reklama