Film Pawła Pawlikowskiego (zdobywcy Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny za "Idę") do grona faworytów trafił po niezwykle udanym festiwalu w Cannes. "Zimna wojna" otrzymała tam nagrodę za reżyserię, a po pokazie filmu owacje na stojąco trwały ponad kwadrans.
Dzieło Pawlikowskiego zbiera też znakomite recenzje w prasie na całym świecie, jest jednym z najlepiej ocenianych filmów nienaglojęzycznych, których premiera przypada na 2018 rok.
I właśnie w tej kategorii "Zimna wojna" jest stawiana jako jeden z głównych kandydatów do nominacji w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, a jej pozycja to zasługa sukcesu w Cannes właśnie. Autorka artykułu na portali Indie Wire, Anne Thompson, zwraca jednak uwagę, że podczas festiwalu jury miało ogromny problem, bo poziom konkursu był bardzo wysoki, sugerując w ten sposób, że nikt nominacji, a tym bardziej Oscara pewny być nie może.
Wśród innych filmów, które wskazywani są jako faworyci wskazano m.in. nowe dzieło Asghara Farhadiegi "Wszyscy wiedzą", libański "Copernaum" oraz zwycięzcę z Cannes "Shoplifters" Hirokazu Kore-eda.
By "Zimna wojna" mogła walczyć o Oscara musi być oficjalnie przez nasz kraj zgłoszona. Wiele zależy tu od tego, kto będzie dokonywał wyboru W ubiegłym roku w komisji, która zdecydowała o "delegowaniu" filmu Agnieszki Holland "Pokot" zasiadali: Paweł Pawlikowski (przewodniczący), Grażyna Torbicka, Stefan Laudyn, Arthur Reinhardt, Tomasz Wasilewski, Agnieszka Smoczyńska i Magdalena Sroka. Części środowisk decyzja ta nie przypadła do gustu - mówiło się o tym, że nasz kraj powinien reprezentować "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego. Podobne kontrowersje pojawiły się też kiedy zdecydowano o zgłoszeniu "Powidoków" Andrzeja Wajdy, a nie "Ostatniej rodziny" Jana P. Matuszyńskiego.