"Karmazynowy przypływ" był wielkim hitem lat 90. – w kinach zarobił ponad 157 milionów dolarów i zrobił furorę także w wypożyczalniach VHS. Wszystko to nie tylko przy uwielbieniu widzów, ale i przychylności krytyków, wybrednych zazwyczaj w aspekcie rozrywkowych produkcji.
Co wiemy o sequelu?
Sensacyjne informacje Jerry Bruckheimer ujawnił w programie "The Rich Eisen Show". Według producenta prace nad sequelem kultowego thrillera już trwają.
Mamy bardzo dobrego reżysera i scenarzystę, który właśnie prowadzi rozmowy z marynarką wojenną o tym, co się dzieje na morzu. Mamy Denzela. Sądzę, że jeśli damy mu dobry scenariusz, wejdzie w to – stwierdził Bruckheimer.
W oryginalnym filmie Denzel Washington wcielił się w Rona Huntera, pierwszego oficera na okręcie podwodnym "Alabama", skonfliktowanego z kapitanem granym przez Gene'a Hackmana.
Wiadomo już, że sędziwy Hackman na pewno nie powróci, aktor wycofał się z zawodu wiele lat temu. Z kolei nieodżałowany Tony Scott, młodszy brat nie mniej słynnego Ridleya, w 2012 roku popełnił samobójstwo.
O czym jest "Karmazynowy przypływ"?
W Rosji dochodzi do przewrotu wojskowego. Światu grozi wybuch III Wojny. Amerykański podwodny okręt atomowy zostaje wysłany do patrolowania przybrzeżnych wód Rosji. Kapitan Frank Ramsey (Gene Hackman) i jego pierwszy oficer Ron Hunter (Denzel Washington) znaleźli się w samym centrum globalnego kryzysu. Odcięci od swego dowództwa, dwaj oficerowi muszą sami zdecydować, czy przystąpić do ataku, który z pewnością byłby katastrofalny w skutkach dla całego świata, czy też pozwolić, by zrobiła to strona przeciwna. Napięcie sięga głębin!