Wytwórnia Warner Bros. oficjalnie potwierdziła, że scenariusz sequela "Goonies" napisze Potsy Ponciroli ("Stary Henry", "Wyspa chciwości"). Nazwisko reżyser pozostaje jeszcze nieznane.
Fenomen "Goonies"
Oryginalny film wyreżyserował Richard Donner ("Superman", "Zaklęta w sokoła", "Zabójcza broń") według scenariusza Chrisa Columbusa ("Kevin sam w domu", "Pani Doubtfire", "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"), który z kolei opracował tekst według pomysłu samego producenta Stevena Spielberga ("E.T.", "Poszukiwacze zaginionej Arki", "Szeregowiec Ryan").
Głównymi bohaterami opowieści są bracia Mikey (Sean Astin) i Brand (Josh Brolin) Walshowie mieszkający na osiedlu, które ma zostać wykupione przez dużego inwestora i przebudowane na pole golfowe. Razem z grupką przyjaciół z tej samej okolicy bracia tworzą paczkę nazywaną Goonies. Podczas zabaw na domowym strychu, Mikey znajduje starą mapę prowadzącą do ukrytego skarbu. Rycina należała do Jednookiego Willy'ego, pirata, który grasował po okolicznych morzach. Cała paczka wyrusza na poszukiwania skarbu wierząc, że to ostatnia szansa na zdobycie pieniędzy i uratowanie ich domów. W ślad za nimi rusza zbiegła z więzienia rodzina Fratellich.
Nakręcony za 19 milionów dolarów film zarobił w kinach na całym świecie ponad 64 miliony dolarów. Jednak status kultowego megahitu zyskał dzięki przeżywającym wówczas szczyt boomu wypożyczalniach wideo.
Dekady oczekiwania
O kontynuacji przygodowego przeboju mówiono jeszcze na przełomie lat 80. i 90. Temat wracał w kolejnych dekadach, ostatnio głośniej podjęto go przed pięcioma laty. W podcaście Josha Gada "Reunited Apart" z okazji 35. rocznicy premiery filmu Steven Spielberg wyznał, że temat wciąż powraca w rozmowach między nim, scenarzystą Chrisem Columbusem i reżyserem Richardem Donnerem. Zaznaczył jednak, że nie idą za tym niestety żadne konkretne działania. Ledwie rok później, w lipcu 2021 roku, 91-letni Donner zmarł.
Co słychać u gwiazd?
W tym samym podcaście aktorzy deklarowali, nie po raz pierwszy zresztą, że chętnie wróciliby do swoich dawnych ról. Niektórzy zresztą stanęliby przed kamerą po długiej nieobecności, bowiem nie wszystkie gwiazdy "Goonies" odniosły w dorosłym życiu sukces aktorski.
Największy sukces odniósł z pewnością Josh Brolin, w ostatnich latach znany szerokiej publiczności jako Thanos w superprodukcjach Marvela, chwalony także m.in. za występy w thrillerach "To nie jest kraj dla starych ludzi" czy "Wada ukryta", a także nominowany do Oscara za drugoplanową rolę w dramacie biograficznym "Obywatel Milk".
Swoje pięć minut miał także Sean Astin – przede wszystkim za sprawą roli hobbita Sama w kinowej trylogii "Władca Pierścieni". Niedawno aktor przypomniał o sobie występem w megahicie Netflixa "Stranger Things".
Z kolei Corey Feldman wystąpił po "Goonies" w wielu hitach lat 80. – jak "Stań przy mnie", "Straceni chłopcy" czy "Na przedmieściach" – ale dziś pozostaje praktycznie zapomniany.
Sukces jako aktor charakterystyczny odniósł Joe Pantoliano który ma już na swoim koncie ponad 160 ról. Zagrał m.in. w "Matriksie", "Memento" czy Bad Boys for Life". Natomiast Martha Plimpton przez lata pojawiała się głównie na drugim planie rozmaitych seriali (wygrała Emmy za rolę w serialu "Żona idealna") i pracowała w dubbingu ("Kraina Lodu 2"), choć ostatnio zachwyciła krytyków przejmującym występem w dramacie "Odkupienie".
Ciekawym przypadkiem pozostaje Ke-Huy Quan, znany nie tylko z "Goonies", ale także "Indiany Jonesa". Aktor zniknął z ekranów w 2002 roku i blisko dwie dekady pracował w branży filmowej jako choreograf walk i dźwiękowiec. Jednak w 2022 roku zaliczył spektakularny powrót za sprawą filmu "Wszystko wszędzie naraz", za rolę w którym otrzymał Oscara. Od tego momentu nie narzeka na brak nowych propozycji.
Kerri Green grywała głównie epizody w serialach w latach 90., ale w ostatnich dwóch dekadach wystąpiła jedynie w dramacie "Complacent" z 2012 roku. Jeff Cohen odszedł z branży i prowadzi własną kancelarię adwokacką.