Szokujący polski serial "Łowcy skór", którego pierwsze dwa odcinki zostały udostępnione 30 października, od dnia premiery jest najlepiej oglądaną serią dokumentalną na platformie Max. To również, dość niespodziewanie, najchętniej oglądana produkcja dokumentalna serwisu w całej Europie. Wszystkie cztery odcinki są już dostępne.
- Mordowanie ludzi dla "skór"
- Czy to była zbrodnia doskonała?
- Kto stoi za serialem?
- O czym jest pierwszy odcinek?
- O czym jest drugi odcinek?
Trudno w to uwierzyć, ale ta historia wydarzyła się naprawdę. W wyniku dziennikarskiego śledztwa ujawniono proceder, którego na początku XX wieku dopuszczali się pracownicy łódzkiego pogotowia. Serial dokumentalny "Łowcy skór" opowiada historię układu między właścicielami zakładów pogrzebowych i pracownikami pogotowia ratunkowego, który pochłonął prawdopodobnie kilkaset ofiar.
Mordowanie ludzi dla "skór"
Autorzy serialu wracają do bohaterów wydarzeń, które ponad dwadzieścia lat temu wstrząsnęły opinią publiczną. Zadają pytanie, które wciąż jest aktualne: dlaczego człowiek staje się mordercą?
"Łowcy skór" – taki tytuł nosił opublikowany w 2002 roku reportaż w "Gazecie Wyborczej". Zaczęło się od próby zbadania zależności między środowiskiem przedsiębiorców pogrzebowych a pracownikami pogotowia. Wszystko wskazywało na to, że na styku tych dwóch światów dochodzi do handlu informacjami o zgonach. Dziennikarze, którzy zajęli się opisaniem sprawy, Tomasz Patora i Marcin Stelmasiak, odkryli, że prawda jest dużo bardziej przerażająca.
Początkowo w zamian za informacje o zmarłych pacjentach, domy pogrzebowe oferowały lekarzom i sanitariuszom łapówki. Na tym właśnie polegał handel "skórami". Z biegiem lat ten niepokojący mechanizm uległ jeszcze większemu wypaczeniu. Okazało się, że aby zwiększyć liczbę "skór", pracownicy pogotowia najprawdopodobniej uśmiercali swoich pacjentów, wykorzystując do tego między innymi Pavulon. Podanie tego zwiotczającego mięśnie leku powodowało powolną śmierć, przy zachowaniu pełnej świadomości ofiar.
Czy to była zbrodnia doskonała?
Twórcy serialu "Łowcy skór" wracają do uczestników tamtych wydarzeń: pracowników zakładów pogrzebowych, lekarzy, prokuratorów, policjantów oraz rodzin ofiar. Pokazują, jak działał mechanizm zbrodni, wskazują, kto stał za systemowym uśmiercaniem pacjentów i dlaczego wielu sprawcom tamtych przestępstw udało się uniknąć sprawiedliwości. Czy była to zbrodnia doskonała? Dlaczego właściciele zakładów pogrzebowych nie odpowiedzieli za swoje czyny, chociaż dzisiaj sami przyznają: "to my stworzyliśmy tę fabrykę śmierci"?
Są historie, o których świat powinien się dowiedzieć, oraz takie, które trzeba przypomnieć i opowiedzieć na nowo. Serial "Łowcy skór" jest przykładem na to, że platforma Max to miejsce dla takich właśnie historii i bohaterów – mówi Dorota Eberhardt, dyrektorka programowa platformy Max.
Kto stoi za serialem?
Serial "Łowcy skór" wyreżyserowała Aleksandra Potoczek, która napisała także scenariusz wespół z Tomaszem Patorą i Tomaszem Karpińskim.
Chciałam tę sprawę pokazać w całej złożoności systemowych przyczyn, tego że to w ogóle mogło się wydarzyć. Ta mroczna przesyłka z przeszłości to też opowieść o sygnalistach, którzy powiedzieli "dość" - mówi reżyserka Aleksandra Potoczek.
Za zdjęcia odpowiada Adam Palenta, za montaż – Maciej Pawliński, Natalia Jacheć i Piotr Ogiński. Kierownikiem produkcji jest Mariusz Kaleta, producentką wykonawczą – Marta Fujak, a producent kreatywnym – Tomasz Karpiński.
O czym jest pierwszy odcinek?
To historia o tym, że człowiek jest zdolny do rzeczy najgorszych - mówi Tomasz Patora, współautor artykułu o "łowcach skór". Ale to też historia wielkich przemian ustrojowych. W latach 90. w Polsce jedni się bogacili, inni tracili pracę. Łódź była dotknięta ogromnym bezrobociem. I to właśnie tu zaczął się proceder handlu "skórami", czyli handlu informacjami o zgonach. Na początku właściciele zakładów pogrzebowych dawali sanitariuszom i lekarzom alkohol. Później zaczęli płacić. W 2001 roku sprawą zajęli się dziennikarze śledczy – Tomasz Patora i Marcin Stelmasiak. Odkryli, że medycy w pogoni za kolejną "skór" zaczęli uśmiercać swoich pacjentów. O sprawie opowiadają dziennikarze, prokuratorzy, ale przede wszystkim przedsiębiorcy pogrzebowi, którzy przyznają: to my stworzyliśmy tę fabrykę śmierci.
O czym jest drugi odcinek?
Nie pomoc pacjentom, ale cena za ciało, to był główny temat rozmów na pogotowiu - przyznaje główny oskarżony w sprawie "łowców skór". Przez dziesięć lat ta cena za "skórę" rosła, a system handlu informacjami zaczynał wciągać coraz większą liczbę pracowników pogotowia. Byli to nie tylko sanitariusze, lekarze, ale i dyspozytorzy, którzy opóźniali przyjazdy karetek do pacjentów. Zaczyna się też wojna między zakładami pogrzebowymi - wybuchają samochody, płoną biura, ktoś wynajmuje płatnego zabójcę. Walka o "skóry" zaostrza się. Jej ofiarami są pacjenci i ich rodziny.
O czym jest trzeci odcinek?
Pavulon – to nazwa leku, którego medycy używali do zabijania. Śmierć pacjentów była prawdziwą katorgą, bo podanie Pavulonu powoduje zwiotczenie mięśni, duszenie się bez możliwości obrony. W pogotowiu nikt nie kontrolował zużycia Pavulonu. Nikt nie zwrócił uwagi, że 4 zespoły ratunkowe miały tyle zgonów podczas udzielania pomocy, ile pozostałe 105. Jeden z zespołów w ciągu roku nie przeprowadził ani jednej skutecznej reanimacji. Dane o prawdopodobnych morderstwach zaczynają zbierać nowy dyrektor pogotowia i jedna z lekarek. Alarmują policję. W tym samym czasie dziennikarze kończą swoje śledztwo i są gotowi do publikacji tekstu.
O czym jest czwarty odcinek?
W styczniu 2002 roku dziennikarze publikują swój tekst, stawiając organy ścigania przed ogromnym wyzwaniem: jak udowodnić oprawcom ich winę? Okazało się, że pavulonu nie da się wykryć w ciele ofiar. W tym czasie w USA zostaje skazany Efren Saldivar, sanitariusz, który przy użyciu tego samego leku zabijał swoich pacjentów. Pojawia się nadzieja, że metody amerykańskich naukowców pomogą polskim śledczym udowodnić winę podejrzanym medykom. Szybko okazuje się jednak, że wykrycie pavulonu w ciałach ofiar Saldivara to był blef CIA. W polskim śledztwie przełomem okazują się zeznania sanitariusza Andrzeja Nowocienia. Złamany przez prokuratora, szczegółowo opisał, jak razem z kolegami z pogotowia ratunkowego zabijał pacjentów.