"Biała Odwaga" - to film, którego akcja dzieje się pod koniec lat 30. na Podhalu. Utalentowany taternik, potomek znakomitego góralskiego rodu Jędrek Zawrat lubi życie na krawędzi. Gdy jego ukochana, na skutek rodzinnej decyzji, zostaje wydana za mąż za jego brata, porzuca rodzinne strony, by szukać zapomnienia wśród krakowskiej bohemy. Na swojej drodze spotyka niemieckiego naukowca i alpinistę, który głosi teorię, w myśl której Górale pochodzą od starogermańskiego plemienia Pragotów. Gdy wybucha wojna, Niemcy oferują mieszkańcom Podhala współpracę. Starszy z braci Zawrat zdecydowanie odrzuca tę propozycję, jednak przekonany przez Niemca Jędrek, mając nadzieję na odzyskanie ukochanej i ocalenie swojej społeczności przed wojenną zagładą, podejmuje współpracę. W główną rolę wciela się w nim Filip Pławiak.
W filmie "Biała odwaga" wcielasz się w postać Jędrka. Jak nad nią pracowałeś? Jak ją konstruowałeś?
Zawsze zaczynam od tej warstwy psychologicznej mojego bohatera, to jest dla mnie najważniejsze. Co się z nim dzieje, jakie emocje mu towarzyszą, co przeżywa. Po pierwszej lekturze scenariusza dałem sobie trochę czasu, by z nim pobyć. Pochodzić sobie z tym i od czasu do czasu różne rzeczy do głowy mi przychodziły. Potem usiadłem nad tym scenariuszem i rozpoczęła się już taka mozolna praca i rozpisywanie bardzo dokładne punktów zwrotnych ważnych dla mojego bohatera. Plus te wszystkie przygotowania fizyczne.
Jaki jest ten twój Jędrek?
Bardzo nie lubię odpowiadać na takie pytania, bo nie lubię określać bohatera, którego zbudowałem. Lubię, by to widz miał szansę po swojemu pomyśleć sobie o tym bohaterze oglądając go w kinach. Czasami, gdy ktoś powie kilka rzeczy a propos bohatera, czy filmu, to później oglądając to w jakąś stronę cię to prowadzi a ja tak jak powiedziałem wolałbym żeby to widzowie to obejrzeli "na czysto".
Z jakimi fizycznymi wyzwaniami, bo o nich wspomniałeś, musiałeś się zmierzyć pracując przy tym filmie?
Wspinaczka wysokogórska. Przygotowywałem się do niej ponad rok, były to trudne i długie treningi. Praktycznie każdego dnia ta wspinaczka mi towarzyszyła. Rzadko zdarzał się taki dzień żebym nie trenował. Wiedziałem, że bardzo trudne zadanie jest przede mną postawione. Chciałem zrobić wszystko samemu. Bez korzystania z dublerów, kaskaderów. Udało się, cel został osiągnięty.
Który moment na planie, jeśli chodzi o tę wspinaczkę, był największym wyzwaniem?
To była wspinaczka na filarze Kazalnicy. Zresztą to były nasze ostatnie dni zdjęciowe do filmu, kręciliśmy to pod koniec sierpnia 2022 roku. To był ten nasz główny cel, najtrudniejsza droga do pokonania dla mnie. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Ja sam czułem presję, bo praktycznie mieliśmy jeden dzień na to, by to zrobić. W momencie, gdy się udało w oczach pojawiły się łzy wzruszenia i duża radość.
Czy taniec góralski i mówienie gwarą to także było dla ciebie wyzwanie?
Było, oczywiście. Nam bardzo zależało na tym, by wszystko co widzowie zobaczą w tym filmie było wiarygodne, by to działało, by gwara była wiarygodna oraz tańce. Wiedzieliśmy, że jeśli coś tam nie zadziała, to widzowi ciężko będzie uwierzyć w tę historię. Przyłożyliśmy się do tego bardzo mocno. Mieliśmy od tego super specjalistów, wśród nich Jasiek Karpiela-Bułecka, który też był konsultantem od wielu rzeczy, dotyczących góralszczyzny. W momencie, kiedy Jasiek powiedział, że jesteśmy gotowi, to czuliśmy, że jest dobrze.
Goralenvolk, którego dotyczy "Biała odwaga" to wątek historyczny, który niewiele osób kojarzy.
Tak, ja sam, choć nie jestem góralem, ale z południa Polski, bo spod Nowego Sącza, nigdy o tej historii nie słyszałem, do momentu, gdy Marcin Koszałka mi o tym powiedział. Jeszcze na planie "Czerwonego pająka" a więc dość dawno. Myślę, że to jest dobre, by poruszać tematy, które nie są znane, by je wyjaśniać, rozmawiać o nich. Chowanie czegoś do szuflady nigdy nie jest dobre, lepiej temat wyjaśniać i o nim dyskutować.
To nie było twoje pierwsze spotkanie z Marcinem Koszałką, który jest reżyserem tego filmu. Podobno cały casting prowadzony był już pod kątem ciebie w roli Jędrka.
Rzeczywiście tak było. Myślę, że byłem takim wyborem, który dosyć szybko pojawił się w głowie Marcina. Potem dosyć dużo rozmawialiśmy o tym wszystkim. Dosyć dobrze się znamy. Poznaliśmy się przy "Czerwonym pająku" i wtedy ta nić porozumienia między nami się nawiązała i trwa do dzisiaj. Lubię z Marcinem pracować, to wybitny artysta i pod kątem zdjęć, i reżyserii. Gdy pojawiła się ta propozycja, to nie wahałem się ani chwili.
Jak się z Marcinem Koszałką pracuje? Co ty lubisz w tej zawodowej relacji?
Ja lubię to, że Marcin ma bardzo otwartą głowę. On ma swoją wizję i ta wizja jest dosyć precyzyjna, ale właśnie otwarta. Jeśli ja mam jakiś pomysł, propozycję, on to przyjmuje do siebie, wyciąga co najlepsze a to, co gorsze wyrzuca. Potrafi przeprowadzić selekcję i nie jest tak, że jak coś wymyślił to musi być właśnie tak. To jest niezwykłe. Cenne jest też jego dokumentalne ucho, bo z tego świata się wywodzi, więc słyszy co jest prawdą a co nie w naszych scenach. Wiemy, że jeśli on w coś wierzy, to jest ok.
Dlaczego warto wybrać się do kina na "Białą odwagę"?
Ten film porusza bardzo ważny temat, ale porusza go w sposób bardzo inteligentny i piękny. Jestem przekonany, że wzbudzi bardzo dużo emocji i poruszy widzów w trakcie seansu. O to w kinie chodzi, by te emocje się pojawiały a i po seansie pozostawi wiele rzeczy do przemyślenia.