Akcja filmu "Portrait of a Lady on Fire" rozgrywa się w XVIII w. na Wyspach Brytyjskich. Artystka Marianne (w tej roli Noemie Merlant) otrzymuje zlecenie namalowania portretu młodej damy Heloise (Adele Haenel), który ma zobaczyć jej przyszły mąż. Heloise obawia się tego małżeństwa. Jest także niechętna pozowaniu, więc Marianne musi obserwować ją w ciągu dnia i portretować w nocy. Kobiety stopniowo zbliżają się do siebie, a Marianne staje się coraz mniej zadowolona z efektów swojej pracy. W końcu wyjawia Heloise, jakie zadanie otrzymała. Niszczy portret i zaczyna malować kolejny – tym razem za przyzwoleniem portretowanej. Między kobietami rodzi się coraz głębsze uczucie, a termin ślubu Heloise zbliża się nieubłaganie.

Reklama

Elegancki, enigmatyczny, spokojny, dostarczający estetycznych doznań – to niektóre z określeń, jakie powtarzają się w recenzjach filmu Sciammy. David Ehrlich ("IndieWire") dodaje, że "Portrait of a Lady on Fire" może "pod pewnymi względami wydawać się nieco przestarzały i mizerny na tle innych filmów francuskiej reżyser, które odnoszą się do współczesności". "To w większym stopniu historia o nieobecności niż byciu razem i o osobistej wolności niż małżeńskiej niewoli" – stwierdził. Z kolei Leslie Felperin ("The Hollywood Reporter") zwraca uwagę na "wspaniałą" grę aktorską Haenel i Merlant. "Jest między nimi wyjątkowa chemia, odczuwalna nie tylko scenach miłosnych (…). Nie marnują ani jednej chwili, co pasuje do historii o kochankach" – ocenia.

Jak podkreśliła Sciamma, "Portrait of a Lady on Fire" zawiera podtekst polityczny, jednak "nie należy traktować go jako manifestu". "Opowiadamy przede wszystkim o delikatności i pięknie. Skupiamy się także na tym, jak ludzie postrzegają siebie nawzajem (…). Nie uważam, by był to film znacząco odbiegający od moich poprzednich produkcji" – powiedziała podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.

"Chciałam stworzyć historię, która będzie opisywała krok po kroku jak to jest być zakochanym i która pokaże siłę miłości. Film został oparty na tych dwóch pomysłach. Zależało mi też, by jedną z bohaterek była malarka. Poprzedni film wyreżyserowałam blisko pięć lat temu. Miałam pomysł na nowy, ale potrzebowałam trochę czasu, by nadać mu właściwy kształt, odpowiednio go zrównoważyć" – wyjaśniła Sciamma.

Reklama

Celine Sciamma (rocznik 1978) jest francuską reżyser i scenarzystką, znaną m.in. z zainteresowania kwestiami tożsamości seksualnej. Zadebiutowała w 2007 r. filmem "Lilie wodne", który otrzymał trzy nominacje do Cezara. Obraz zakwalifikował się także do sekcji Un Certain Regard festiwalu w Cannes. W 2009 r. w ramach rządowej kampanii przeciwko homofobii stworzyła swój pierwszy film krótkometrażowy "Pauline". Jej kolejnymi filmami były "Chłopczyca" (2011 r.- Nagroda Jury Teddy na Berlinale za najlepszy film o tematyce LGBT) i "Girlhood" (2014). Ponadto Sciamma jest współautorką scenariuszy m.in. do filmów "Mając 17 lat" Andre Techine’a oraz "Nazywam się Cukinia" Claude’a Barrasa (2016), który przyniósł jej Cezara za najlepszy scenariusz adaptowany.

Celine Sciamma jest jedną z czterech kobiet reżyserów – obok Mati Diop, Jessiki Hausner i Justine Triet – których filmy uczestniczą w tegorocznym konkursie głównym festiwalu w Cannes. O Złotą Palmę ubiega się także 17 produkcji wyreżyserowanych przez mężczyzn, w tym m.in. Pedro Almodovara, braci Jean-Pierre’a i Luca Dardenne, Kena Loacha, Quentina Tarantino, Abdellatifa Kechiche'a i Terrence’a Malicka. Wśród zgłoszeń do sekcji filmów krótkometrażowych produkcje kobiet stanowią 32 proc. Z kolei spośród zgłoszeń do sekcji Cinefondation 44 proc. to filmy wyreżyserowane przez panie.