Wojciech Mecwaldowski udzielił Asteriksowi polskiego głosu już po raz drugi (wcześniej wziął udział w dubbingu „Asteriksa i Obeliksa: Osiedla bogów”). – Wychowałem się na tej bajce. Asteriks, moje marzenie, spełnia się po raz drugi. Bardzo się cieszę, bo to fajny gość – wspomina aktor. – To była postać, która, po pierwsze, zafascynowała mnie swoją energią, ambicją, odwagą, a po drugie miała super kumpla, Obeliksa. Jako dziecko siedziałem i patrzyłem w telewizor jak zahipnotyzowany. I dwadzieścia parę lat temu naprawdę nie przypuszczałem, że będę kiedyś tym gościem.
Obeliksowi po raz kolejny udzielił głosu Wiktor Zborowski, związany z tym bohaterem od dwudziestu lat. – Wiktor jest wielki, pod każdym względem. Jego głos jest absolutnie adekwatny do tego, jak Obeliks wygląda i jak się porusza. Tak jak to było z Gérardem Depardieu. Oni obaj idealnie pasują do tej roli – opowiada Wojciech Mecwaldowski. Aktora od dziecka ujmowała przyjaźń bohaterów, oparta na różnicach nie tylko fizycznych, ale przede wszystkim mentalnych. – Rozbawiła mnie szczególnie scena, w której Asteriks tłumaczy Obeliksowi, że druidzi mają długie brody, a Obeliks jest przekonany, że wszyscy druidzi mają wspólną, długą brodę. Bardzo mnie to bawiło. Asteriks pada wtedy na ziemię i myśli: „jak to jest, że on w ogóle funkcjonuje?”. Ale to też jest fascynujące, że czasami przyciągają się ludzie, którzy są kompletnie różni. Bo Asteriks jest mądrym gościem, a Obeliks ma troszeczkę mniejszy móżdżek. A może takiej samej wielkości, tylko u niego te zwoje idą w zupełnie innym kierunku... – śmieje się aktor.
Rolę czarnego charakteru przyjął Kuba Wojewódzki. – Zgodziłem się, bo to jest trochę film o ziołach, więc ma edukacyjny charakter – żartuje. – Zostałem obsadzony po warunkach. Mój bohater nazywa się Sulfuriks, brzmi to jak dobre lekarstwo na psychozę albo chorobę nerwową. Gram starego druida, zgorzkniałego, złośliwego, który kiedyś odnosił sukcesy, a dzisiaj mści się na całym świecie. Gram człowieka, który chce zdobyć złote runo w postaci pierwszego energetyka, jaki został wyprodukowany na świecie, czyli magicznego napoju druidów. A ja próbuję tymi dopalaczami handlować – opowiada Wojewódzki.
Showman wraca do dubbingu po długiej przerwie (wcześniej udzielił głosu w filmie „7 krasnoludków – historia prawdziwa”). – Mój plan jest taki, żeby za parę lat wygryźć Zborowskiego i zagrać Obeliksa. Pracuję nad tym. Najpierw masa – mówi. – Dubbing to jest dla mnie taka sama historia, jak praca w teatrze, w radiu czy w telewizji. Określasz, czy jesteś jakąś postacią, czy jesteś wyrazisty czy nie. Mój bohater jest bardzo wyrazisty w swoich negatywnych inklinacjach i myślę, że to jest dopiero sztuka, aby tak zagrać negatywnego bohatera, aby wychodzące z kina dzieci, wciąż go kochały. Ja swojego bohatera prowadzę na sposób bergmanowski. Sulfuriks jest mroczny, pogubiony, samotny, ale gdzieś w głębi serca jest też dobrym, nieco skrzywdzonym idealistą. To jest bohater romantyczny, zgorzkniały, mroczny, niejednoznaczny. Trochę jak z „Gwiezdnych wojen”. I ja go tak przedstawiam.