Wygląda na to, że triumfalny pochód Netflixa na salony, jeśli nie został zatrzymany w ogóle, to na pewno na dłużej powstrzymany. Decyzją festiwalu filmowego w Cannes jego filmy nie będą mogły startować w konkursie - nowa zasada jest szersza dotyczy wszystkich produkcji pokazywanych w serwisach streamingowych. Drugi nowy wymóg jest jawnym ukłonem w stronę francuskiej branży: filmy muszą być pokazywane w tamtejszych kinach.

Reklama

To cios dla Netflixa, który w ubiegłym roku obraz "Okja" pokazywał w Cannes. Już wtedy spotkało się to z kontrowersjami - część branży mówiła, że to zabijanie przemysłu kinowego, który przez takie instytucje i wydarzenia jak festiwal w Cannes powinien być w specjalny sposób chroniony i premiowany. Gorąco zrobiło się też, gdy Netflix zdobył aż osiem nominacji do Oscara.

Nowe zasady są reakcją na to, że filmy trafiają od razu na platformę streamingową. Według ogłoszonych właśnie regulacji produkcje Netflixa będą mogły brać udział w konkursie, ale dopiero po tym, jak premierowo zostaną pokazane w kinach, w tym - co ważne - francuskich.

Jednym z gorących przeciwników obecności na festiwalach filmowych produkcji adresowanych wyłącznie do odbiorców platform streamingowych jest Steven Spielberg. "To filmy w kategorii: telewizyjne" - mówił słynny reżyser, głuchy na to głosy, że są to często bardziej dopracowane produkcje niż filmy kinowe. Komentując sprawę Los Angeles Times złośliwie zauważył, że nowy film Spielberga "Ready Player One" opowiada o... wirtualnej rzeczywistości.