"Nasz film powstaje w hołdzie ofiarom wydarzeń sprzed ponad 100 lat. To przedstawiona od podszewki historia zapomnianej i właściwie nieopowiedzianej Bitwy pod Bolimowem z początków I wojny światowej. Powszechnie uważa się, że to nie była nasza wojna, ale przecież toczyła się na polskiej ziemi, a w szeregi walczących zaborczych armii wcielano Polaków. Często po obu stronach frontu ginęli bracia" - powiedział scenarzysta i reżyser Ireneusz Skruczaj, który debiutuje w tej roli.
Jak zaznaczył, będzie to pierwszy film poświęcony w całości Bitwie pod Bolimowem, który "ma przywrócić pamięć o poległych za nie swoją sprawę żołnierzach narodowości polskiej".
Dokument ma być podsumowaniem dorobku historyków, archeologów i poety, którzy poświęcili lata pracy na przywracanie pamięci wydarzeń rozgrywających się w pierwszej połowie 1915 r. w pobliżu wsi Bolimów, koło Skierniewic (Łódzkie).
Bitwa pozycyjna nad rzekami Rawka i Bzura pomiędzy niemieckimi i rosyjskimi wojskami przeszła do historii ze względu na pierwsze użycie przez Niemców gazów chemicznych na szeroką skalę w czasie I wojny światowej. W efekcie wielomiesięcznych walk 40 tys. Rosjan zostało zabitych, rannych i zaginionych, a straty Niemców wyniosły ok. 20 tys. żołnierzy.
Pochodzący z Bolimowa filmowiec przyznał, że w cieniu tej historii mieszkańcy tych okolic żyją od ponad wieku. "W lasach Puszczy Bolimowskiej wyczuwa się atmosferę zagrzebanej pamięci oraz mogił i szczątków ofiar, które nie zostały uprzątnięte w odpowiednim czasie. Czułem, że polegli potrzebują takiego upamiętnienia" - podkreślił.
Fabularyzowany dokument będzie nie tylko relacją długiego starcia dwóch mocarstw, ale ukaże też postać Fritza Habera. Niemiecki chemik – w którego rolę wciela się Jarosław Kostrzewa - uhonorowany Nagrodą Nobla był pomysłodawcą i realizatorem planu wykorzystania gazów bojowych na polu walki.
W trwającym godzinę filmie znajdą się również niepublikowane do tej pory fotografie, materiały archiwalne i wypowiedzi naocznych świadków tamtych wydarzeń, zarejestrowane w latach 70. przez Wiesława Sokołowskiego, lokalnego poetę i propagatora wiedzy na temat niemieckich ataków gazowych pod Bolimowem. Oprócz niego historię przybliżą archeolodzy, badacze i eksperci w dziedzinie ataków chemicznych na wschodnim froncie Wielkiej Wojny.
"Całość uzupełnią realistyczne sceny batalistyczne nakręcone w historycznym miejscu na bolimowskich polach. Wzięło w nich udział ponad 70 rekonstruktorów historycznych" – zaznaczył reżyser.
Niezależna produkcja będąca projektem non-profit powstaje z funduszy prywatnych reżysera oraz internetowej zbiórki. "Jesteśmy na finalnym etapie prac. Udało nam się zamknąć część zdjęciową i przejść do studia montażowego. Całość zamierzamy ukończyć wiosną, choć wszystko zależy od budżetu, bo do zrobienia filmu na poziomie, który sobie wymarzyliśmy, brakuje nam jeszcze ok. 50 tys. zł. Cały czas szukamy wsparcia finansowego" – przyznał Skruczaj, który jest jednocześnie producentem dokumentu.
Film ma być wyświetlany m.in. w kinach studyjnych. Na razie nie jest znana dokładna data premiery.
Walki pod Bolimowem trwały od stycznia do lipca 1915 r. Niemcy pierwszy z trzech silnych ataków chemicznych przeprowadzili 31 maja, odkręcając kurki w 12 tys. butli z 264 tonami chloru. Wcześniej nieudaną próbę z wykorzystaniem 18 tys. pocisków gazowych wypełnionymi bromkiem ksylilu przeprowadzili 31 stycznia.
Falowe natarcia gazowe ze strony wojsk niemieckich trwały do lipca. Według różnych źródeł w ich wyniku bezpośrednią śmierć poniosło od kilku do kilkunastu tysięcy żołnierzy armii rosyjskiej, w tym wielu Polaków. Gazem – m.in. na skutek zmiany kierunku wiatru – śmiertelnie zatruło się też wielu walczących po stronie niemieckiej.
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ ozk/