"Pokolenia" to opowieść o historii Polski od 1939 r. do współczesności, poprowadzona przez kadry filmów powstałych we wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych. Z ponad 450 zrealizowanych we Wrocławiu produkcji, Janusz Zaorski - który pracował tamże nad 5 swoimi obrazami, m.in. debiutanckim "Uciec jak najbliżej" (1972) - wybrał ok. 50 tytułów, których fragmenty ułożył nie według daty realizacji, ale zgodnie z chronologią polskich dziejów.
Okazją do stworzenia filmu był jubileusz 60-lecia istnienia Wytwórni. Zaorski otrzymał tę propozycję, ponieważ pomysłodawcy produkcji szukali reżysera o "osobistym stosunku do WFF".
"Byłem chętny na taką sentymentalną podróż" - opowiadał na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami.
"Okazało się jednak, że miałbym zrealizować film, do którego już wcześniej ktoś napisał scenariusz. To był taki tradycyjny pomysł, dokument miał być złożony z rozmów z przedstawicielami wszystkich zawodów ekipy filmowej - nie tylko reżyserami i operatorami, ale także elektrykami, asystentami, sztukatorami, rekwizytorami itd. Ta koncepcja zupełnie upadła, ponieważ nie było ludzi, którzy mogliby o tym wszystkim opowiedzieć przed kamerą" - dodał.
Wtedy Zaorskiemu przyszedł do głowy koncept, aby o wytwórni opowiedzieć przez stworzone w niej filmy.
"Wyobraziłem sobie, że mogłaby powstać produkcja z ciągiem logicznym, w której przedstawiona zostałyby najnowsza historia Polski. To ona jest głównym bohaterem tego filmu. Historia Polski narzuciła mi dramaturgię i według niej poprowadziłem narrację. Wybierałem filmy w zgodzie z wymyśloną koncepcją" - wyjaśnił.
Opowieść Zaorskiego - odpowiedzialnego za scenariusz, reżyserię i montaż filmu - rozpoczyna się w 1939 r. sceną z "Pokolenia", debiutanckiego filmu Andrzeja Wajdy. W pierwszych minutach filmu widzimy czterech młodych chłopaków (Cybulski, Polański, Łomnicki, Ber) próbujących ukraść węgiel z niemieckiego pociągu towarowego. Jeden z nich, chwilę po zrzuceniu z wagonu dużej bryły, zostaje zastrzelony przez niemieckiego strażnika kolejowego. Kolejny (Janczar), w ucieczce przed Niemcami, wystrzeliwuje w nich całą amunicję i nie mając gdzie uciec, decyduje się na samobójczy skok z ostatniego piętra klatki schodowej.
W "Pokoleniach" widzimy filmowe przedstawienia okupacji hitlerowskiej, stalinowskiego terroru, małej stabilizacji zakończonej "hańbą antysemityzmu 1968 roku", propagandy sukcesu Gierka, stanu wojennego, wojny "polsko-jaruzelskiej" itd. Brakuje jednak scen opowiadających o wydarzeniach Grudnia 70.
"W wytwórni nie mógł powstać żaden film na ten temat. Dopiero za wolnej Polski, zaledwie kilka lat temu, Antoni Krauze zrobił Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł" - przypomniał Zaorski. "Ta produkcja powstała już poza wytwórnią, dlatego nie zrobiłem dla niej wyjątku. Nie licząc tego w filmie nie brakuje tzw. +ważnych dat+. Wszystkie pozostałe najważniejsze powojenne wydarzenia zostały uwzględnione" - podkreślił.
Jedno z pytań, które zadawał sobie reżyser "Pokoleń" - których klamrą są: dziejący się najdawniej "Rękopis znaleziony w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa oraz "Na srebrnym globie", niedokończony futurologiczny film Andrzeja Żuławskiego - dotyczyło także tego, kto powinien przeprowadzić widzów po historii Polski. Zaorskiemu przyszła do głowy postać Zbigniewa Cybulskiego, który zagrał w kilkunastu zrealizowanych we Wrocławiu filmach. Cybulski pojawia się więc w filmie jako on sam, oraz jako narrator-łącznik grany przez Łukasza Jaczewskiego. W "Pokoleniach" widzimy Cybulskiego m.in. jako Maćka Chełmickiego z "Popiołu i diamentu" Andrzeja Wajdy (1958), Wiktora Rawicza z "Jak być kochaną" (1963) Wojciecha Jerzego Hasa i Alfonsa van Wordena z jegoż "Rękopisu znalezionego w Saragossie" (1965), a także Kowalskiego/Malinowskiego z "Salta" Tadeusza Konwickiego (1965).
Prócz tego na film składają się sceny m.in. z: "Samych Swoich" Sylwestra Chęcińskiego (1967); "Gór o zmierzchu" Krzysztofa Zanussiego (1970); "Nikt nie woła" Kazimierza Kutza (1960); "Partity na instrument drewniany" Janusza Zaorskiego (1975); "Olimpiady 40" Andrzeja Kotkowskiego (1980); "Jutro Meksyk" Aleksandra Ścibora-Rylskiego (1965); "Bazy ludzi umarłych" (1958) Czesława Petelskiego, "Pętli" (1957) Wojciecha Jerzego Hasa; "Wielkiego biegu" Jerzego Domaradzkiego (1981) i "W zawieszeniu" Waldemara Krzystka (1986).
Zaorski wykorzystał także fragmenty: "Noża w wodzie" Romana Polańskiego (1961); "Dreszczy" Wojciecha Marczewskiego (1981); "Marcowych migdałów" Radosława Piwowarskiego (1989); "Indeksu" Janusza Kijowskiego (1977); "Anatomii miłości" Romana Załuskiego (1972) oraz "Fali" Piotra Łazarkiewicza (1986).
Jedną z odrzuconych produkcji był z kolei - jak wyznał Zaorski - "Zimowy zmierzch", debiut Stanisława Lenartowicza. "To dziwny, surrealistyczny film. Zupełnie nie mogłem wpasować jego fragmentów do logiki i przebiegu historycznego Pokoleń. Nagle wyskakiwały, były jakimś rarogiem. Dlatego musiałem zrezygnować z tego tytułu" - tłumaczył reżyser.
W filmie ani razu nie pojawia się określenie "Związek Radziecki". Jak przypomniał Zaorski, w czasie, gdy wrocławska wytwórnia działała najprężniej, w Polsce działała cenzura. "Na punkcie określenia "Związek Radziecki" cenzura była przeczulona. Nawet, gdybyśmy uprawiali wtedy całkowite wazeliniarstwo i bezkrytycznie związek chwalili, to cenzorzy obawiali się, że to może mieć wymiar ironiczny i ktoś odbierze to jako złośliwość. Dlatego w polskich filmach, a teraz w Pokoleniach, nie ma tego określenia" - wyjaśnił.
"Nowe" zdjęcia do filmu - gdy Cybulski schodzi do widzów z ekranu - rejestrowano we Wrocławiu w czasie festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty. Reżyser produkcji wraz z ekipą i "odgrywanym" Cybulskim weszli także do dawnych budynków WFF, którą zobaczymy zarówno z archiwalnych nagrań, jak i współczesnych ujęć.
Film był pokazywany m.in. na 42. Festiwalu Filmowym w Gdyni.
"Pokolenia" wejdą do szerokiej dystrybucji - jak powiedziała Barbara Ławska, producentka filmu z ramienia Studia Filmowego Kronika - w najbliższym czasie, najprawdopodobniej w marcu.