Film Skolimowskiego zostało świetnie przyjęte przez akredytowanych na festiwalu dziennikarzy. Po pokazie prasowym "11 minut" nagrodzono długimi brawami (niektórzy klaskali na stojąco), a krytycy rozpływali się w zachwytach, podkreślając, że to mistrzowska produkcja, która może spokojnie rzucić wyzwanie Hollywood.

Reklama

Jerzy Skolimowski - przeciwnie - podkreślał, że jego film to właśnie odpowiedź na hollywoodzkie kino akcji, w którym wszystko kojarzy się z szybkością i okrucieństwem. - Życie jest skarbem, ale my uświadamiamy to sobie wtedy, gdy je tracimy. Wykorzystujmy je jak najlepiej, póki żyjemy - mówił polski reżyser o przesłaniu swego obrazu. Zapewniał też, że bardzo dobrze bawił się w czasie realizacji "11 minut". Bolesne było jedynie pisanie scenariusza - wyznał Skolimowski.

"11 minut" startuje w konkursie głównym weneckiego festiwalu filmowego. W walce o Złote Lwy ma trzech głównych konkurentów. To argentyński "El Clan" Pabla Trapero, rosyjska "Francofonia" Aleksandra Sokurowa oraz izraelski "Rabin" Amosa Gitaia. Werdykt jury, w którym zasiada Paweł Pawlikowski, poznamy w sobotę.

Jerzy Skolimowski w Wenecji już triumfował - 5 lat temu odebrał Nagrodę Specjalną Jury (pod przewodnictwem Quentina Tarantino) za "Essential Killing". Czy z wyróżnieniem wyjedzie z Włoch również w tym roku?

"11 minut" to koprodukcja polsko-irlandzka. Obraz pokazuje 11 minut z życia kilku osób, których losy połączy jedno wydarzenie - przed upływem ostatniej sekundy jedenastej minuty. W filmie zagrali Paulina Chapko i Wojciech Mecwaldowski (obecni w Wenecji ) oraz Andrzej Chyra, Dawid Ogrodnik, Agata Buzek, Piotr Głowacki, Jan Nowicki i Mateusz Kościukiewicz. Autorem zdjęć jest Mikołaj Łebkowski.

Dzieło Skolimowskiego zostało zakwalifikowane także do konkursu głównego Festiwalu Filmowego w Gdyni. A już 23 października wejdzie na ekrany polskich kin.