W uroczystej premierze w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej wzięli udział prezydent Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu Ewa Kopacz, wicepremier Janusz Piechociński oraz byli premierzy Tadeusz Mazowiecki, Jerzy Buzek i Hanna Suchocka. Przed projekcją goście zaproszeni na premierę poznali twórców filmu. Na widowni zasiadł główny bohater - Lech Wałęsa.
Obraz przedstawiający historię byłego prezydenta jest polskim kandydatem do Oscara. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski liczy, że Amerykańska Akademia Filmowa nagrodzi tym razem polską produkcję.
Pecha miały poprzednie filmy takie jak "W ciemności" Agnieszki Holland, czy "Katyń" Andrzeja Wajdy. Potrzebny jest łut szczęścia, zależy jaka będzie konkurencja - mówił minister Zdrojewski. Wielkim osiągnięciem jest fakt, że film po premierze w Wenecji został zaproszony na ponad 90 festiwali na całym świecie w ciągu jednego dnia.
Dla mnie nie będzie niespodzianek, niczego nowego się nie spodziewam - mówiła przed projekcją Henryka Krzywonos. Na pytanie jakiego Wałęsę chce zobaczyć, odpowiedziała: takiego jakim był, czyli w porządku faceta. To tak jak dobre małżeństwo, raz się godzimy, raz się kłócimy i tak to między nami jest - żartowała.
Z uwagi na stan zdrowia w premierze nie bierze udziału reżyser filmu Andrzej Wajda. Wcielający się w postać byłego prezydenta Robert Więckiewicz przeczytał od niego list. Andrzej Wajda napisał, że przeniósł na ekran chwile, które teraz są fałszowane. Niech te obrazy, które zobaczycie, przypomną wam, że w dziejach naszego narodu były momenty, gdy potrafiliśmy być razem - podkreślił reżyser.
Do polskich kin film "Wałęsa. Człowiek z nadziei" trafi 4 października.