Wspaniałe, że na płytach ukazują się takie tytuły. Premiera "Śpiewaka jazzbandu" w historii kina stanowi przełom. 6 października 1927 roku za jego sprawą kino przemówiło. Gdyby nie doniosłość tego faktu, sympatyczny, ale pozbawiony wielkich wartości artystycznych film Alana Croslanda z Alem Jolsonem w roli głównej przypuszczalnie nie przetrwałby próby czasu. W historii kina "Śpiewak jazzbandu" ma jednak miejsce szczególne. Wielki niemowa dał głos.

Reklama

Wytwórnia Warner Bros przygotowywała się do tego historycznego wydarzenia już od początku lat 20. ubiegłego wieku. Szukano sposobu na zastąpienie przypadkowych często taperów towarzyszących projekcjom muzyką nagraną na taśmie. Pierwotnie zakładano jedynie wprowadzenie gotowej muzyki do filmu (taki był pełnometrażowy "Don Juan"), ale "Śpiewak jazzbandu" był krokiem dalej – nie tylko melodie, ale także dialogi. Podobno owe wtrącone zdania pojawiły się właściwie przez przypadek. W ostatniej chwili zastąpiono tradycyjne napisy kwestiami aktorów zarejestrowanymi na taśmie. I właśnie ów niezaplanowany efekt spodobał się najbardziej. Rewolucja dźwiękowa stała się faktem.

Wśród wielu atrakcyjnych dodatków dołączonych do wydania DVD znalazły się unikatowe archiwalia, np. głos Jolsona występującego w audycji "Lux Radio Theatre" z 1947 roku albo kolekcja uroczych kreskówek z szalonych "lat dwudziestych, lat trzydziestych". Te sentymentalne retrowędrówki dobrze przygotowują do spotkania z filmem, który warto oglądać z nostalgiczną wyrozumiałością i przymrużeniem oka.

W filmie Croslanda rządzi jazz. Fabułka jest pretekstowa. Grany przez Jolsona Rabinowitz, syn religijnego kantora z synagogi, chce grać i śpiewać jazz. Po kłótni z ojcem opuszcza dom rodzinny. Po latach, już jako Jack Robin, oraz ze statusem gwiazdy postawia spotkać się z rodzicami. Nie fabuła jest jednak najważniejsza. Magnesem przyciągającym do kin był Jolson – czołowy artysta Broadwayu, charakteryzujący się osobliwą, z naszego punktu widzenia, gestykulacją i mimiką. W 1927 roku charakterystyczne ruchy aktora wydawały się synonimem światowego sznytu, dzisiaj trochę śmieszą. Ale pamiętne zdanie śpiewaka jazzbandu – "Posłuchaj tego, mamo" – przede wszystkim wzrusza. W ten sposób kino przemówiło do nas po raz pierwszy.

ŚPIEWAK JAZZBANDU | reżyseria: Alan Crosland | dystrybucja: Galapagos