W rozmowie z ilustrowanym weekendowym wydaniem "Io donna", wydawanym przez największą włoską gazetę "Corriere della Sera", 23-letnia Mia Wasikowska powiedziała, że nosi, podobnie jak jej siostra i brat, nazwisko swojej matki, a nie ojca Australijczyka. – Moi rodzice nie byli wtedy małżeństwem. Pobrali się dopiero niedawno, ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu i bez specjalnego powodu – dodała. – Z tego co wiem, to postanowili dać nam nazwisko matki – wyjaśniła odtwórczyni głównej roli w "Alicji w Krainie Czarów" Tima Burtona.
Aktorka, która gra w czterech filmach, mających wkrótce premiery, przyznała, że jej rodzice – fotografowie – nauczyli ją patrzeć na świat. – Od dzieciństwa jestem przyzwyczajona do tego, że robi mi się zdjęcia – podkreśliła. – Także wszystkiego tego, co wiem o kinie, nauczyłam się od mojej matki – wyznała.
Mia Wasikowska opowiedziała też o głęboko zakorzenionym w jej rodzinnym domu kulcie, jakim otaczano filmy Krzysztofa Kieślowskiego. – Film "Niebieski" w moim domu oglądało się co najmniej raz w roku – wspomniała.
Aktorka nie chce mieszkać w Hollywood. – Kupiłam właśnie dom w Sydney. Przeprowadzę się w najbliższych tygodniach. Jestem często w Ameryce, ale tam nie mieszkam. Jestem w stanie przyjmować umiarkowane dawki stylu Hollywood – podkreśliła.