Na szczęście mamy jego dramaty i sonety. Tyle że nie jesteśmy nawet pewni, czy jego – być może napisał je Christopher Marlowe, być może Edward de Vere, 17. hrabia Oksford. Ku tej ostatniej możliwości skłania się Roland Emmerich, twórca znany z widowiskowych i bezsensownych historii w rodzaju "Pojutrze" czy "2012". Tym razem jednak zamiast straszyć widzów kolejną zagładą świata, cofnął się do XVI wieku, by zbadać, kim naprawdę był Szekspir (Rafe Spall). A był niespełnionym aktorem i dramaturgiem, pijaczyną i awanturnikiem, a przede wszystkim figurantem, który miał za zadanie przypisać sobie autorstwo wybitnych dramatów pisanych w sekrecie przez hrabiego de Vere'a (Rhys Ifans).
Emmerichowi na dobre wyszło porzucenie katastroficznego kina akcji. Choć teoria przedstawiona w "Anonimusie" jest równie wiarygodna jak przepowiednie o końcu świata w 2012 roku, niemiecki reżyser zdołał nakręcić wciągający historyczny thriller, pełen nawiązań do szekspirowskich dramatów (także w warstwie fabularnej, zaś do mniejszych ról zatrudnił wybitnych aktorów szekspirowskich – Dereka Jacobiego i Vanessę Redgrave), drobiazgowo odzwierciedlający życie w XVI-wiecznym Londynie. I choć Emmerich nagina fakty historyczne do własnych potrzeb, a intrygę szyje grubymi nićmi, całość powinna przynieść satysfakcję nie tylko wielbicielom wszelkiego rodzaju spiskowych teorii.
ANONIMUS | reżyseria: Roland Emmerich | dystrybucja: Imperial-Cinepix