Młodziutka dziewczyna jest świadkiem brutalnej śmierci swoich rodziców, zabitych w gangsterskich porachunkach. Trafia pod opiekę zawodowego zabójcy i sama postanawia zostać profesjonalną kilerką, by pomścić rodzinę. Nie, nie streszczam przez pomyłkę "Leona zawodowca", filmu z czasów, gdy Besson jeszcze wiedział, jak robić wielkie kino. Punkt wyjścia "Colombiany" jest identyczny: tyle że akcja zaczyna się nie w Paryżu, a w Bogocie, dziewczyna nie nazywa się Mathilda, ale Cataleya, a zabójca, który ją szkoli, jest jej wujkiem... Tym razem jednak Besson idzie dalej, pokazując, co stałoby się, gdyby dziewczyna zrobiła karierę mordercy do wynajęcia.
Podobno Francuz przez wiele lat planował sequel "Leona" – być może jakieś echa tamtego scenariusza można w nowej produkcji odnaleźć. I w sumie dobrze się stało, przynajmniej nie udało mu się zniszczyć legendy "Zawodowca". "Colombiana" powiela wszystkie schematy kina akcji a la Besson, ale nie wnosi do nich nic świeżego. Brakuje jej zawadiackiego wdzięku "Transportera", humoru "Taxi" czy choćby emocji "Uprowadzonej". Jest tylko niekończąca się lista misji wykonywanych przez Cataleyę (Zoe Saldana), banalny wątek romantyczny i stereotypowy obraz kolumbijskich emigrantów w USA, dzielących czas między wizyty w kościele a narkotykowe porachunki.
Reżyser "Colombiany" Olivier Megaton podobno przybrał swój pseudonim artystyczny dlatego, że urodził się w rocznicę zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę. Za ten niesmaczny pomysł płaci teraz cenę: każdy jego film (wcześniej zepsuł "Transportera 3") to niewypał.
COLOMBIANA | USA, Francja 2011 | reżyseria: Olivier Megaton | dystrybucja: Monolith
Reklama