James Gandolfini, wielki aktor z wielkim sercem [ZDJĘCIA]
1 Gandolfini zdawał sobie sprawę, że dla wielu jest aktorem jednej roli. Reagował z uśmiechem, gdy nieznajomi witali go na ulicy słowami: "Hej, Tony!". Jednak kiedy kultowy serial dobiegał końca, przyznał, że decyzja scenarzystów o uśmierceniu Soprano nie zmartwiłaby go nic a nic. – Przeżyję bez niego. Mam dobrą passę, a kiedy przychodzi czas, trzeba iść naprzód – powiedział w jednym z wywiadów
AP / ANTHONY NESTE
2 – Tęsknimy za nim! – pisali zdruzgotani fani na wieść o niespodziewanej śmierci aktora 19 czerwca ubiegłego roku. James Gandolfini zmarł na atak serca podczas wakacji we Włoszech. Na krótko przed odejściem zdążył jednak zagrać kilka świetnych ról
AP / STEPHEN CHERNIN
3 Był fantastyczny w pełnej ciepłego humoru komedii "Ani słowa więcej", która weszła na ekrany kin jesienią 2013 roku. Stworzył wówczas mistrzowski duet z przezabawną Julią Louis-Dreyfus, a grany przez niego Albert okazał się stuprocentowym przeciwieństwem Tony'ego Soprano. Ów rubaszny poczciwiec o gołębim sercu wzruszał i bawił, a na dodatek, mimo nadwagi i sporej dozy fajtłapowatości, potrafił uwieść niemałą część damskiej widowni
Media
4 Sam Gandolfini lubił powtarzać za Marlonem Brando, że "bohater, który cierpi, jest najciekawszą postacią w sztuce". Często porównywano go z legendarnym odtwórcą Ojca Chrzestnego. James przekonywał, że Soprano to bardziej współczesna wersja mafiosa, z którą łatwo utożsamić się człowiekowi w dzisiejszym świecie. – Tony nie wierzy w religię, nie wierzy w rząd, nie ma nic poza honorem, który też przestaje mieć znaczenie – mówił
AP / ANTHONY NESTA
5 W co wierzył James Gandolfini? Zapewne w siłę tradycji i rodzinnych więzów. Urodził się 18 września 1961 roku w Westwood w New Jersey jako syn włoskich imigrantów. Ojciec przyszłego aktora był dozorcą, matka – kelnerką. Oboje w pocie czoła odkładali każdy grosz, by pierwszego męskiego potomka, który przyszedł na świat w Ameryce, wysłać do college'u. Po studiach James postanowił zaczepić się jako DJ w klubie. Kręciło się tam trochę artystów. Ktoś namówił go na kurs aktorstwa. Tak się zaczęło. Gandolfini uczył się dwa lata, potem grywał w teatrze
AP / STEPHEN CHERNIN
6 Pytany po latach o pierwszy film, w jakim wystąpił (był nim "Obcy wśród nas" – przyp. red.), nie mógł przypomnieć sobie tytułu. Ale zapamiętał reżysera, Sidneya Lumeta, niegdysiejszego twórcę "Dwunastu gniewnych ludzi", który parę lat później zatrudnił go w filmie "Noc na Manhattanie" (1997). Przełomem w karierze aktora okazał się rok 1993, kiedy Tony Scott powierzył mu rolę gangstera Virgila w kryminale "Prawdziwy romans" według scenariusza Quentina Tarantino. Niektórzy twierdzą, że razem z Patricią Arquette Gandolfini zagrał w najbrutalniejszej scenie, jaką kiedykolwiek wymyślił reżyser "Pulp Fiction". Wizerunek twardego faceta z półświatka przylgnął do Jamesa, ten zaś zdradził któregoś razu, że kiedy przed kamerą miał pokazać agresję, zarywał dwie noce z rzędu. Niewyspany, wypadał najbardziej wiarygodnie
AKPA
7 Z Tonym Scottem pracował potem kilkakrotnie. Zagrał m.in. w "Karmazynowym przypływie" (1995) i "Metrze strachu" (2009). Na planie spotykał się często z Johnem Travoltą. Obaj dorastali w New Jersey, a w zamierzchłych czasach ojciec Gandolfiniego podobno znał się z ojcem przyszłego gwiazdora "Gorączki sobotniej nocy". Dwaj aktorzy włoskiego pochodzenia zaprzyjaźnili się i wystąpili razem w takich filmach jak "Dorwać małego" (1995) czy "Samotne serca" (2006)
Media
8 James przyznał kiedyś, że jednym z największych wyzwań była dla niego rola zabójcy homoseksualisty w komedii "Mexican" (2001) Gore'a Verbinskiego. Podobno bezskutecznie próbował wycofać się w filmu, ale partnerująca mu na planie Julia Roberts powiedziała, że był genialny
Media
9 James Gandolfini nie był typem amanta, ale miał charyzmę, której mógłby mu pozazdrościć choćby Brad Pitt. Mówił, że nie chce pozbyć się nadwagi, bo będąc chudszym, nie potrafi właściwie kreować Tony'ego. Tak go zapamiętamy: jako wielkiego faceta z wielkim sercem i talentem
Media / Photo credit Barry Wetcher
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję