I choć w tej wersji relacjonowana jest z perspektywy Igora, garbatego asystenta Victora Frankensteina (pomocnik ów jest zresztą wynalazkiem filmowych horrorów z lat 30., w powieści Mary Shelley się nie pojawia), to na widzów czeka stosunkowo niewiele zaskoczeń. Reżyser Paul McGuigan za bardzo stara się naśladować Guya Ritchiego, ba, chciałby nawet zaciągnąć bezczelny dług u Federica Felliniego (Igor jako cyrkowy garbus zakochany w pięknej akrobatce), ale brakuje mu wyobraźni, dystansu i poczucia humoru.
I chociaż posępna scenografia robi wrażenie, a Daniel Radcliffe stara się tchnąć w Igora trochę życia (czego już o grającym Victora Jamesie McAvoyu powiedzieć się nie da), to raczej wtórna, mało emocjonująca rozrywka. Z Igorów zdecydowanie bardziej wart uwagi był ten grany przez Marty'ego Feldmana w "Młodym Frankensteinie" Mela Brooksa sprzed ponad 40 lat.
Victor Frankenstein | reżyseria: Paul McGuigan | dystrybucja: Imperial Cinepix
Reklama

Reklama