Kanadyjski reżyser, który dawno już porzucił pokręcone horrory na rzecz dalszych poszukiwań twórczych, niby kąsa boleśnie, ale portretuje oczywistości. Niewykluczone, gdyż to twórca przebiegły, że świadomie i prowokacyjnie, bo stylu nie da mu się odmówić.
"Mapy gwiazd" – okraszone skądinąd znakomitymi występami aktorskiego grona reprezentującego parę pokoleń, portretującego kolejne hollywoodzkie typy – trudno jednak traktować inaczej jak żart, i to niezbyt wysublimowany. Fabularna różnorodność filmu – każda postać ma tutaj swoje kilkanaście minut, choć ścieżki wszystkich splatają się co i rusz – skutkuje serią swoistych skeczy, nierzadko całkowicie odmiennych klimatem.
Obok satyry na show-biznes są tutaj i paranoiczne rojenia, i rodzinne kłótnie, a ten schizofreniczny miszmasz potrafi być cokolwiek konfundujący. Nie wyszło, choć to próba odważna, ale ostrze satyry czasem bywa tępe.
Mapy gwiazd | reżyseria: David Cronenberg | dystrybucja: Monolith
Reklama