Scenarzyści "Hobbita" do książkowego pierwowzoru dopisali kilka nowych rozdziałów, a to, co u Tolkiena zajmowało kilka stron, tutaj rozwinięto do kilkunastu minut. Co nie zmienia faktu, iż "Hobbit: Pustkowie Smauga" to ledwie – choć to może nieodpowiednio słowo jak na trzygodzinny film – preludium do będącego zwieńczeniem trylogii "Tam i z powrotem". Lecz nasi dzielni poszukiwacze przygód i tak nie mają zbyt dużo czasu na odpoczynek, bo wciąż trafiają z deszczu pod rynnę i ledwie uda im się wyjść obronną ręką z jednych tarapatów, momentalnie wpadają po uszy w inne.

Reklama

"Pustkowie Smauga" cierpi co prawda na syndrom filmu pomostowego – czyli na szybko rozplątuje się tu i zawiązuje kolejne wątki, przygotowując tym samym grunt pod wielki finał – lecz trzeba Peterowi Jacksonowi przyznać, że zrobił, co mógł, aby utrzymać widza przed ekranem na brzeżku fotela. Czyli całkiem sporo, bo niektóre sekwencje akcji zapierają dech w piersi, a ucieczka z elfiego więzienia w beczkach czy finałowy bój ze smokiem Smaugiem to istne majstersztyki speców od efektów specjalnych. Sceny dialogowe nie są już niestety tak dobre i potrafią się dłużyć, zaś wprowadzony do filmu na siłę wątek miłosny to jedna wielka pomyłka, ale przecież zdążyliśmy już bohaterów polubić, zżyć się z nimi i chciałoby się, żeby ta przygoda trwała wiecznie. Teraz można ją przedłużyć w domu.

Na zamknięcie tej historii czekać musimy jednak aż do grudnia, lecz czteropłytowe wydanie specjalne "Pustkowia Smauga" na Blu-ray pomoże ten czas zagospodarować, bo krążki oferują garść materiałów dodatkowych. Prócz standardowych reportaży zza kulis i drugiego już rzutu okiem na prawdziwe Śródziemie, Nową Zelandię, dorzucono kilkudziesięciominutową wycieczkę na plan, której przewodnikiem jest sam Peter Jackson. Dzięki niemu można się przyjrzeć codziennej rutynie ekipy i zapoznać się z filmem od kuchni.

HOBBIT: PUSTKOWIE SMAUGA | reżyseria: Peter Jackson | dystrybucja: Galapagos