Weterani cyfrowej animacji Fumihiko Sori i Haruka Handa w scenariuszu "Vexille" zawarli wszystkie te elementy, które zapewniły sukces wcześniejszemu "Appleseed": rewelacyjne efekty CG i pełne furii sceny akcji, gdy grupa wojowników wyrusza na wojnę z androidami. Oto na początku XXI wieku w robotyce dokonuje się gigantyczny postęp. Na progu całkowitej mechanizacji ludzkiego ciała świat się jednak zatrzymuje - ONZ przyjmuje rezolucję ograniczającą rozwój biotechnologii. Wobec tego przodująca w tym wyścigu Japonia występuje z międzynarodowych struktur i w roku 2067 przyjmuje politykę izolacji, odgradzając się od reszty świata za pomocą superszczelnej elektronicznej bariery. Po 10 latach to, co dzieje się w kraju, pozostaje całkowitą zagadką. Po dziwnych wydarzeniach na spotkaniu przywódców państw zachodnich z szefostwem monopolistycznego koncernu Daiwa Amerykanie wysyłają do Japonii oddział specjalny.

Reklama

Cała fabuła przypomina puszkę Pandory, z której co chwila wysypują się pracowicie zbierane przez scenarzystów i klejone na wyczucie stereotypowe powtórzenia, zabawne nielogiczności, heroiczne kalki i sentymentalne wytrychy. Ale "Vexille" to przede wszystkim fantastyczne kino akcji. I jako takie sprawdza się całkiem nieźle, zręcznie posługując się poetyką z pogranicza gier komputerowych. Jeśli idzie o rozmach i spektakularność scen akcji, film przebija "Appleseed", strona plastyczna mieszająca fotorealizm ze szkicową umownością może oczarować, akcja rozgrywa się w zmiennym - to szalonym, to wolniejszym tempie wyznaczanym przez oprawę muzyczną, w której wykorzystano utwory m.in. Basement Jaxx, Boom Boom Satelites, Dead Can Dance czy Prodigy.

Opowieść, mimo całkowitej wtórności odwołującej się do przemielonych schematów science fiction, katastroficznych motywów i cyberpunkowej mitologii, tworzy spójną całość. W futurystycznej wizji świata przyszłości udało się przemycić także odwołania do współczesnej sytuacji politycznej. W izolowanej Japonii nietrudno dopatrzyć się analogii choćby z dzisiejszą Koreą Północną. Analogia jest jednak dość powierzchowna, niewiele z niej wynika poza tanim propagandowym przesłaniem. Za to w sferze warsztatowej "Vexille" to być może kolejny zwiastun tego, co może nas czekać nie tylko w animowanym kinie niedalekiej przyszłości. Ciągły rozwój technologii 3D w połączeniu z wciąż doskonalonym zastosowaniem bluescreenu, metodą performance capture itd. coraz bardziej uniezależnia kino od tradycyjnych elementów widowiska filmowego: dekoracji, kamery, aktora. Sposób realizacji "Vexille" to jeszcze jeden krok na tej drodze.

Vexille

Japonia 2007; reżyseria: Fumihiko Sori; dystrybucja: Vision; czas: 109 min; premiera: 21 marca

Reklama