Tytułowego dinozaura wymyślił w latach 60. pisarz Max Kruse, a książeczki o jego przygodach cieszyły się powodzeniem na całym świecie, choć nie w Polsce. Być może premiera filmu pomoże to nadrobić.

Reklama

Dyzio jest tak naprawdę dyzozaurem, czyli brakującym ogniwem między dinozaurami a współczesnymi zwierzętami. Twórcą tej teorii jest Profesor Tiberton zamieszkujący egzotyczną wyspę, gdzie pewnego dnia trafia Dyzio. To miejsce szczególne, naukowiec założył szkołę, w której zwierzęta uczą się mówić, wszystkie gatunki żyją w idealnej symbiozie, a morsy śpiewają głosem Louisa Armstronga. Niestety, lokalna Arkadia sąsiaduje z królestwem władanym przez niejakiego Pomponiusza, znudzonego sybarytę, który na wieść o pojawieniu się na wyspie nowego stwora, postanawia dołączyć go do swojej myśliwskiej kolekcji.

"Wyspa Dinozaura" to przede wszystkim dowód na kwitnącą rywalizację między europejskimi, a amerykańskimi producentami cyfrowej animacji. Choć bajki ze Starego Kontynentu nie ustępują technicznie, brakuje im oryginalności. "Wyspa Dinozaura" to poczciwa propozycja dla widzów w wieku 4 - 8 lat. Świadomie rezygnuje z jakiejkolwiek przewrotności tak charakterystycznej dla bliźniaczych produkcji zza oceanu. W polskiej obsadzie dubbingu pojawiają się znane z kolorowych magazynów nazwiska, jednak autorzy nie pozwalają sobie na żadne dwuznaczne aluzje. A trzeba przyznać, że Edyta Herbuś użyczająca głosu śwince, aż się o nie prosi.

"Wyspa Dinozaura" reklamowana jest tradycyjnym hasłem "filmu dla całej rodziny" i trzeba przyznać, że tym razem coś w tym jest. Milusińskich ubawią historyjki w rodzaju: "Co to się stanie, gdy świnka położy się na jajku? Jajka na boczku", a dorośli w tym czasie spokojnie odeśpią weekendowe szaleństwa.

WYSPA DINOZAURA (Urmel aus dem Eis)

Niemcy 2006; Reżyseria: Reinhard Klooss, Holger Tappe; Dystrybucja: Vision; Czas: 85 min

Premiera: 8 lutego