Prezenterka radiowa z Nowego Jorku Erica Bain (Jodie Foster) staje się ofiarą brutalnego napadu. Jej narzeczony (Naveen Andrews, znany m.in. z serialu "Zagubieni") ginie, ona sama z ciężkimi obrażeniami trafia do szpitala. Po kilku tygodniach rekonwalescencji postanawia wrócić do pracy. Lęk przed ponownym atakiem sprawia jednak, że Erica - wątpiąca w skuteczność nowojorskiej policji - nielegalnie kupuje broń. Wkrótce zabija bandytę podczas napadu na sklep, a to wydarzenie rozpoczyna serię zbrodni. Erica z bezbronnej ofiary staje się mścicielką, której poczynaniom zaczynają kibicować mieszkańcy miasta. Na jej ślad wpada jednak detektyw Mercer (Terrence Howard), zaś sama Erica coraz dotkliwiej odczuwa skutki, jakie na jej psychice wywarł krwawy odwet...

Reklama

Irlandzki reżyser nieraz badał już w swoich filmach mroki ludzkiej psychiki - wystarczy tu wspomnieć "Grę pozorów" (1992, Oscar za najlepszy scenariusz) czy "Chłopaka rzeźnika" (1997, Srebrny Niedźwiedź na festiwalu w Berlinie). W "Odważnej" również miał materiał na świetną, poruszającą opowieść. Niestety, reżyserska maestria Jordana nie wystarcza, by ów materiał nie rozłaził się w szwach. Być może zadecydowały o tym decyzje producentów, którzy gorzką i niepokojącą historię postanowili na koniec nieco dosłodzić. Dopisany nieco na siłę happy end sprawia bowiem, że obraz, który mógł być wnikliwym portretem psychologicznym osaczonej kobiety, zmienia się w kolejną historyjkę o ludziach, którzy biorą sprawy we własne ręce. Niestety, daleko tej opowieści do "Taksówkarza" Martina Scorsese, a bliżej do "Życzenia śmierci", tyle że z Jodie Foster w roli Charlesa Bronsona.

Nie znaczy to jednak, że "Odważna" to obraz nieudany. Wręcz przeciwnie - pierwsza część filmu jest znakomita, trzyma w napięciu (choć akcji w niej niewiele), a przedstawiony przez Foster portret dziennikarki, która próbuje radzić sobie z traumą, jest rewelacyjny. To także zasługa tej aktorki, że - mimo scenariuszowych naiwności - film niemal do końca jest przekonujący. Jodie Foster stworzyła tu bowiem jedną ze swoich najlepszych kreacji, kto wie, czy nie najciekawszą od czasu oscarowej roli w "Milczeniu owiec" Jonathana Demme’a. Nieźle wypada również partnerujący jej Terrence Howard (nominowany do Oscara za rolę w filmie "Hustle & Flow") jako detektyw Mercer, a uczucie - wbrew wszystkim okolicznościom rodzące się między tą dwójką - pokazane zostało bez niepotrzebnych dosłowności i psychologicznej łopatologii.

Znać tu też mistrzowską rękę Jordana, który bez zbędnych słów potrafi pokazać lęk i niepewność bohaterów oraz narastające poczucie zagrożenia. Nie sposób też nie docenić znakomitych zdjęć Philippe’a Rousselota (Oscar za "Rzekę wspomnień") - w jego ujęciach Nowy Jork czasami przypomina siedlisko zła, a czasem - jak opisuje go w swoich audycja Erica Bain - "najbezpieczniejsze miasto na świecie". Ich wysiłki nie mogą jednak zmienić tego, że to przede wszystkim film dla widzów amerykańskich, wciąż leczących własną traumę po 11 września (parę razy zresztą tu wspomnianym), dla odbiorców, którzy chcą poczuć się w swoim mieście bezpiecznie, bez względu na konsekwencje. Szkoda, że Neil Jordan nie mógł na "Odważnej" w pełni odcisnąć swojego autorskiego piętna. Gdyby podobny scenariusz realizował w rodzimej Irlandii, cena, jaką przyszłoby zapłacić bohaterce za prywatną zemstę, byłaby o wiele wyższa.

Reklama