Claude Berri opowiada o ludziach bez zobowiązań, sukcesów, planów. Portretuje nieciekawą egzystencję w ciekawym mieście. Jednak niezbyt sympatyczni młodzi bohaterowie "Po prostu razem", którzy na własne życzenie są na bocznym torze życia, obchodzą widza bardziej niż błyszczące sztuczne lalki w filmowych fajerwerkach.
Camille (Audrey Tautou) z wyboru utrzymująca znikomy kontakt z matką, nocami sprząta biura i mieszka na nieogrzewanym poddaszu paryskiej kamienicy. Philibert (Laurent Stocker) tymczasowo zajmuje piękne mieszkanie od frontu, w którym umieścił go ojciec arystokrata, by wyprzedzić innych spadkobierców. Zamiast zająć się porządną pracą, czego oczekuje od niego rodzina, sprzedaje pocztówki pod Luwrem. Jego przyjaciel i współlokator Franck (Guillaume Canet) zasuwa jako kucharz, a weekendy spędza z babcią w domu opieki.
Camille próbuje być niewidzialna, Phillibert rozczula chorobliwą nieśmiałością i staroświeckimi manierami. Franck to pociągający zły chłopiec, który potrafi ładnie palić papierosy i źle traktować szybko zmieniające się u jego boku kobiety. Tłumi w sobie straszną złość na matkę, która go porzuciła, i na siebie, że oddając babcię do domu starców, unieszczęśliwił jedyną osobę, która go kocha.
"Po prostu razem" to nawiązująca do "Małego Księcia" opowieść o uczeniu się przyjaźni. O tworzeniu rodziny z wyboru, kiedy więzy krwi rozczarowują. Radość życia polega tu na zgodzie na jego naturalny rytm - na chude lata, smutek, rozczarowania, śmierć. Wtedy pojawia się nawet szansa na happy end.
Claude Berri, który zasłynął jako autor filmów autobiograficznych, sam wielokrotnie przyznawał, że robienie kina jest dla niego rodzajem psychoterapii. Być może dlatego "Po prostu razem" wydaje się tak szczery i przekonujący.
PO PROSTU RAZEM
Francja 2007; Reżyseria: Claude Berri; Obsada: Audrey Tautou, Guillaume Canet, Laurent Stocker; Dystrybucja: Gutek Film; Czas: 97 min
Premiera: 28 września
Słodko-gorzka opowieść o przegranym życiu, które może być piękne. "Po prostu razem" dowodzi, że nieefektowne opowieści poruszają bardziej niż fajerwerki filmowe. Oczywiście pod warunkiem, że robią je Francuzi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama