Na premierę zaproszono rodziny pomordowanych w Katyniu oficerów, a także polityków i filmowców. "Katyń" to pierwszy polski film fabularny poświęcony zbrodni katyńskiej i kłamstwu katyńskiemu. Na ekrany kin w całej Polsce "Katyń" trafi 21 września w 190 kopiach.

Reklama

92-letnia Wiktoria Krajewska, której mąż i ojciec zginęli zgładzeni przez NKWD, powiedziała po premierze, że "oglądając film poczuła się, jakby wszystko wróciło". Uznała, że "koniecznie muszą zobaczyć to ludzie za granicą, a szczególnie młodzi".

"Ten film to fragment mojej historii, a zwłaszcza historii mojej matki, która oczekiwała na zaginionego ojca" - powiedział Andrzej Wajda. "Jako dziecko przyglądałem się, jak matka czekała na mojego ojca. Jego nie było na liście katyńskiej, więc ona oczekiwała jakiegoś znaku o jego losie aż do 1950 roku" - przypomniał reżyser.

Zaś Lech Kaczyński, który wraz z żoną był na premierze, podkreślił, że trzeba prowadzić politykę przywracania pamięci. "To nie o to chodzi, żeby nasza polityka dzisiejsza była wyznaczana tylko przez tamte zdarzenia. Ale to nie znaczy, że można zapominać, że wolno przyjmować zasadę, że tamte czasy, że to co się wtedy zdarzyło nie ma już najmniejszego znaczenia" - powiedział. Na seans prezydent przyjechał niemal prosto z Katynia, gdzie brał wczoraj udział w uroczystościach na tamtejszym cmentarzu.

Reklama

Lech Kaczyński podkreślił, że Polakom potrzebna jest taka produkcja, bo należy przywrócić pamięć o tej zbrodni. Przytoczył badania, z których wynika, że 60 procent Polaków nie wie, kto dokonał Mordu Katyńskiego.

Mordem Katyńskim nazywa się rozstrzelanie w kwietniu 1940 roku ponad 15 tysięcy polskich oficerów, wziętych do niewoli przez sowieckie wojska po wrześniowej agresji. Wojskowych trzymano w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, a pogrzebano w zbiorowych mogiłach w Katyniu pod Smoleńskiem, w Miednoje koło Tweru i Piatichatkach na przedmieściu Charkowa. Do tej pory nie wiadomo, gdzie są ciała kilku tysięcy zamordowanych Polaków.