Jeżeli ekranowe miasteczko nazywa się New Salem, można być pewnym, że spokojnie nie będzie. I nie jest. Grasuje w nim (oczywiście) seryjny morderca, który poluje (rzecz jasna) na młode kobiety, a przed zabiciem (a jakże) okrutnie je okalecza. Jedną z jego ofiar staje się niejaka Aubrey Fleming (ciemnowłosa tym razem Lindsay Lohan). Spotkanie z oprawcą przeżywa, ale za to traci pamięć. Po przebudzeniu w szpitalu twierdzi, że nazywa się Dota Moss, nie poznaje rodziny ani znajomych. Zaburzenie tożsamości? Rozdwojenie jaźni? A może zwykła amnezja?
Reżyser stara się jak może. Zacieśnia krąg tajemnic, mnoży zabiegi formalne, rwie narrację, co chwilę wprowadza nowe wątki, szarżuje symboliką. Niestety, skomplikowaną jego zdaniem zagadkę widz rozwiązuje już w połowie filmu. Kadry bywają błękitne, pojawiają się dziwne gadżety (szklany pistolet), bo w założeniu miał to być obrazek oniryczny, utrzymany w poetyce snu, na pograniczu rzeczywistości i sennej mary. Całość wygląda tak, jakby Sivertson wiedzę na temat kręcenia filmów czerpał z poradnika pt. "David Lynch w weekend". Problem w tym, że sukces twórcy "Miasteczka Twin Peeks" nie opiera się wyłącznie na udziwnianiu i formalnych szaleństwach, ale to jakoś umknęło reżyserowi. Albo nie doczytał.
Najgorsze, że "Wiem, kto mnie zabił" nie sprawdza się także jako horror. Mimo obfitości obowiązkowych rzezi, film potwornie nuży. Zamówienie krwistego befsztyka w knajpie dostarcza więcej emocji. A przecież Sivertson jest autorem dobrze przyjętego dreszczowca "The Lost". Jego ostatnie dzieło dobija Lindsay Lohan grająca (choć to może za duże słowo) Aubrey, która przez cały czas wygląda, jakby strasznie się nudziła. Finalnie otrzymujemy więc dwie godziny pretensjonalnego, niemiłosiernie rozwleczonego widowiska z rozkapryszoną gwiazdą w roli głównej. Widowiska, które trudno znieść. No, chyba że czytaliśmy na ten temat specjalny poradnik.
"Wiem, kto mnie zabił"
USA 2007; Reżyseria: Chris Sivertson; Obsada: Lindsay Lohan, Julia Ormond; Dystrybucja: Monolith; Czas: 105 min
Prawdę mówi przysłowie, że najbardziej nam się podoba to, co już znamy. Reżyser "Wiem, kto mnie zabił" Chris Sivertson niewątpliwie obejrzał parę dzieł Davida Lyncha. Pewnie mu się spodobały, ale to jeszcze nie powód, by je nieudolnie kopiować
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama