Zrobiłem taki film, jaki chciałem zrobić - powiedział Andrzej Wajda w "Kropce nad i". Dodał, że nie boi się krytyki. Prasa prawicowa nie musi oglądać filmu, żeby wiedzieć, ze straciłem talent - żartował Wajda.
Kiedy Olejnik kontynuowała wątek, wspominając o książce-odpowiedzi na jego film, zatytułowanej "Wałęsa, człowiek z teczki", reżyser odpowiedział: To mało oryginalne. Nie można wierzyć w materiały, które nie są sprawdzone.
Wajda przyznał też, że Wałęsa nie czytał scenariusza, nie patrzył jak jego film się kręci. - Dzięki temu mogę wziąć za ten obraz odpowiedzialność - powiedział Wajda.
Wajda rozwodził się w programie nad zasługami Wałęsy. - Myślę, że Wałęsa miał instynkt. Sam mówił, że on wie, jak daleko może się posunąć z tamtą władzą - mówił.
Reżyser przekonywał, że Wałęsa znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. - Na tamte czasy, kiedy takiego człowieka potrzeba było, dziwnym trafem się znalazł. Gdyby rozpoczął się konflikt to nie siedzielibyśmy tutaj, nie rozmawialibyśmy i to zawdzięczamy Lechowi - powiedział Wajda. Jego zdaniem Wałęsa był bohaterem wszystkich, którzy chcą odnowy i wcale nie stracił prestiżu przez swoją prezydenturę.
- Widownia w Wenecji nie potwierdziła tego - dowodził Wajda.
- Bo nie miała prezydenta Wałęsy - żartowała Olejnik, pytając wprost: Pan jest zakochany w Lechu Wałęsie?
- Tak, w tym momencie kiedy tworzyła się ta historia, tak - odpowiedział Wajda.