"Yes-Meni naprawiają świat"(aka "The Yes Men Fix the World") Francja 2008; reżyseria: Andy Bichlbaum, Mike Bonanno; dystrybucja: Against Gravity; czas: 90 min; Premiera: 20 listopada; Ocena 4/6



Andy Bichlbaum i Mike Bonann, bohaterowie i zarazem autorzy filmu, to dwójka prowokatorów urządzających specyficzne happeningi, obnażające kłamstwa, moralną ohydę i głęboki absurd systemu kapitalistycznego. W imię alterglobalistycznej ideologii porywają się na rzeczy z pozoru niemożliwe, a efekty ich działań są niezwykłe. Przykład?

Poruszeni ekologiczną katastrofą spowodowaną ponad 20 lat temu w indyjskim mieście przez jedną z firm wchodzących obecnie w skład chemicznej korporacji Dow Chemicals – w wyniku wypadku doszło wówczas do uwolnienia 40 ton izocyjanianu metylu w postaci gazu z fabryki pestycydów, co spowodowało śmierć kilku tysięcy ludzi i doprowadziło do trwałego skażenia wody i gleby – postanowili przypomnieć światu o tamtym nieszczęściu. Oraz o tym, że chemiczny gigant nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności.



Reklama

Za pomocą kilku sprytnych posunięć udało im się przekonać stację BBC, że są oficjalnymi przedstawicielami firmy Dow Chemicals i w 20 rocznicą tragedii Andy, podając się za rzecznika firmy, wystąpił w programie na żywo, informując widzów, że korporacja wreszcie uznała swoje winy i wkrótce przeznaczy na pomoc ofiarom katastrofy 12 miliardów dolarów. Na skutki takiego oświadczenia nie trzeba było długo czekać: akcje Dow Chemicals poleciały na łeb na szyję, mimo iż korporacyjni oficjele szybko sprostowali rewelacje Yes-menów.

p

System oparty na chciwości nie dopuszcza działań altruistycznych, nawet jeśli są moralnie uzasadnione. Pytani przez dziennikarzy, czemu zrobili coś takiego, Andy i Mike odparli, że po prostu powiedzieli na głos, to co powinni powiedzieć przedstawiciele firmy i na chwilę stworzyli ułudę lepszego świata, w którym możliwe są takie cuda.

Reklama

Inne ich prowokacje, takie jak wygłaszanie absurdalnych referatów na różnych biznesowych spotkaniach (oferowali m.in. system obliczający dopuszczalne ryzyko nowego biznesu, czyli ile ludzi można uśmiercić produkując daną rzecz, by wciąż się opłacało lub pomysł na zamienianie ludzkich zwłok w paliwo) śmieszą, ale nie robią już takiego wrażenia jak przekręt z Dow Chemicals. On najlepiej pokazuje działanie mechanizmów globalnej gospodarki: korporacja, nawet gdyby chciała postąpić szlachetnie, nie może tego zrobić, bo grozi jej natychmiastowe bankructwo.

Tyle o ideach. Sam film pozostawia co nieco do życzenia. Na pewno byłoby lepiej, gdyby nakręcił go ktoś z zewnątrz, mniej zaangażowany emocjonalnie, obraz grzęźnie bowiem w niepotrzebnych niby-zabawnych inscenizacjach obrazujących kolejne fazy realizacji wywrotowych pomysłów. Brakuje też, wymaganej przez elementarną uczciwość, która powinna cechować dokument, głosu tej drugiej strony. Nie usłyszymy wypowiedzi żadnego przedstawiciela ośmieszonej firmy, nie dano im bowiem szansy obrony przed kamerą. To poważny błąd warsztatowy, jednak nie odbiera przyjemności obcowania z szalonymi happenerami.

Zresztą ich radosna twórczość nie ustała po zrealizowania filmu – w internecie można zneleźć mnóstwo filmików z ich kolejnych akcji (polecamy zwłaszcza zbieranie podpisów pod petycją w imieniu prezydenta Busha, postulującą wspieranie globalnego ocieplenia w celu sprowadzenia nowej epoki lodowcowej. Bezcenne). Andy i Mike mają też do swojej działalności zdrowy dystans. Jak mówią w końcówce filmu: "Udało nam się naprawić świat? Nie, przecież film trwa tylko półtorej godziny, w takim czasie nie można naprawić świata”. Ale można dać widzom do myślenia. A to już dużo.