Clara zajmuje się muzyką, którą kocha nade wszystko. Od lat zamieszkuje w domu nad brzegiem morza w miejscowości Recife. Budynek to tytułowy „Aquarius”. Położony jest w świecie pełnym przepychu, widać wyraźnie, że nie pasuje do luksusowych apartamentowców, które powoli, niczym żarłoczny potwór, zabierają biedocie co piękniejsze fragmenty miasta.

Reklama

Niemal całe życie Clary związane jest z „Aquariusem”. W pięknie poprowadzonych reminiscencjach widzimy ją w młodości, jako jedną z pierwszych kobiet studiujących prawo, w erotycznych uniesieniach, w otoczeniu rodziny. Dowiadujemy się o jej walce z rakiem, poznajemy podejście do życia, w którym jest – bez sprzeczności – pogodzenie się z wiekiem, ale i chęć godnego, pełnego, aktywnego korzystania z dni, które pozostały.

Clara nie ma jednak spokoju. Odwiedzają ją przedstawiciele dewelopera, którzy początkowo pardonowo, potem coraz ostrzej próbują zmusić kobietę do sprzedania – ostatniego, jak się okazuje - zamieszkałego w „Aquariusie” apartamentu. Na Clarę naciskają też członkowie rodziny, których kobieta przyjmuje zawsze chętnie, choć na to, by zgodzić się na złamanie własnej woli, nie chce się zgodzić nawet przez sekundę.

Sonia Braga gra przez cały czas bardzo oszczędnie, wchodząc bez skazy w postać, która godność stawia na pierwszym miejscu. Jej Clara podejmuje walkę o rzeczy, które dla przedstawicieli naszego świata są nie do zrozumienia: szanując innych, nie chce podporządkować się konieczności – dla młodych naturalnej – pójścia z duchem czasu, jeśli nie odpowiada to jej wartościom. W krótkim wywiadzie, którego udziela jako piosenkarka, mówi, że nie ma nic przeciwko streamingowi, ale rzuca to tak, jakby chciała powiedzieć: „nie zmienia to nic w moim życiu, więc przeciw czemu mam się buntować”.

Niemal pięćdziesięcioletni reżyser Kleber Mendonça Filho stworzył film, którego wymowa jest bardziej feministyczna, niż przedstawienie historii niejednego boju o prawa. Pyta jaką jesień życia może sobie pozwolić kobieta piękna i utytułowana. Na ile wyzwoloną można być mając lat nie naście czy dwadzieścia parę, ale będąc u schyłku swych dni. Filho daje też nadzieję, pokazuje że starość kobiety nie jest czasem powolnego przemijania, ale może być porą uniesień i radości.

Zostawcie mnie w spokoju, zaufajcie, że wiem, jak smakuje życie – zdaje się w spokoju powtarzać do otoczenia Clara. To przedstawiane jest z wyrafinowaną spostrzegawczością, skupione jest na dokładności plastycznych kadrów. To rodzaj kina, które ekspresję, erotyczną energię i prawdziwie kobiecą emocjonalność wydobywa z braku pośpiechu. I co najważniejsze – mówiąc o ważnych sprawach używa języka dla ogółu dostępnego, bo walka z deweloperem, choć doskonale spaja fabułę, jest tylko pretekstem do ukazania tego, co w życiu najważniejsze.