Jula jest taka jak inni, jak mniej więcej wszystkie dziewczynki w jej wieku. Stara się wyglądać dobrze, burzy hormonów typowej nastolatki towarzyszą marzenia, fantazje i bunty. Ale Jula nie jest typowa. Jej domem jest bowiem wysypisko śmieci znajdujące się dwadzieścia kilometrów od centrum Moskwy. Miasto w mieście, państwo w państwie. Tu każdy dzień przypomina walkę o przetrwanie. – Ludzie z miasta przyglądają się nam tak, jakbyśmy byli insektami – dodaje jedna z bohaterek. – A my nie jesteśmy robakami. Nie są – Jula razem z mamą codziennie z gór śmieci wydobywa resztki jedzenia lub inne materiały pozwalające przeżyć kolejny dzień. Czasami trafi się zepsute radio, szminka czy prawie nieużywana kurtka na zimę. Złom wymienia się w skupie na alkohol, pije się tutaj na potęgę. Żeby zapić rozżalenie, złość i nienawiść do rzeczywistości, z którą i tak nie można walczyć.

Reklama

Hannę Polak na swałkę zaprowadzili mali bohaterowie jej wcześniejszego dokumentu – "Dzieci z Leningradzkiego" – nakręconego wspólnie z Andrzejem Celińskim. Reżyserka zaczęła studia na słynnym moskiewskim WGiKu, pomagała mieszkańcom wysypiska materialnie, równolegle kręcąc o nich film. Każda historia to odrębny los. Na wysypisko trafia nie tylko tak zwany element, także lekarze, nauczyciele, urzędnicy. Przyglądamy się, jak zmieniają się ich twarze, bohaterowie kurczą się w sobie, zanikają od wewnątrz. Wielu odchodzi, znika, zapija się na śmierć, choruje, wpada pod koparki. Jula przez czternaście lat z dziewczynki przeistacza się w kobietę – zakochuje po raz pierwszy, ma różne problemy, wychodzi z nich.

Wybitny dokument Hanny Polak jest w istocie opowieścią uniwersalną, o światach, które nigdy się ze sobą nie zderzą. W scenie, w której Jula stojąc na hałdzie śmieci, patrzy z nadzieją na odległe, z naszej perspektywy dosyć odrażające blokowiska, przypomniały mi się "Dziewczęta z Nowolipek" Poli Gojawiczyńskiej. Dla Bronki czy Kwiryny wyjście do Ogrodu Saskiego z Nowolipek było wyzwaniem nie do pokonania, bo to był inny, lepszy świat, do którego nie miały dostępu. Były skazane na Nowolipki, z wyrokiem drugorzędności. Jula myśli o sobie tak samo. Przypisanie do określonego miejsca oznacza podpisanie paktu na los, sytuację bez wyjścia. Ale w Juli apatia walczy z determinacją. Jest naprawdę fajną, mądrą dziewczyną. Czuje, że mimo wszystko uda się jej znieważyć śmierdzące status quo, wyprowadzi mamę i siebie ze śmietnika. Że jeszcze nadejdą lepsze czasy.

Reklama

NADEJDĄ LEPSZE CZASY | Polska, Dania 2014 | reżyseria: Hanna Polak | dystrybucja: Against Gravity | czas: 110 min