Reżyser Bartosz Prokopowicz opowiada bowiem historię inspirowaną życiorysem jego żony Magdaleny, fascynującej postaci, założycielki Fundacji Rak'n'Roll. To nie jest biografia, zastrzegają twórcy, i słusznie, bowiem jej bohaterowie to postaci z papier-mâché. On – zmagający się z traumą po samobójstwie ojca – chciałby umrzeć, ale się boi. Ona chce żyć, ale wie, że wkrótce umrze. Pokochają się wbrew przeciwnościom losu miłością straceńczą, ale wkrótce będą się zmagać nie tylko z chorobą, lecz także małżeńskim kryzysem.
Agnieszka Żulewska i Tomasz Schuchardt starają się, jak mogą, próbują nadać swoim postaciom choć trochę wiarygodności, nawet gdy wygadują najgorsze banały, nieźle wypadają na drugim planie Danuta Stenka i Eryk Lubos. Wszystko jednak na nic, skoro cały film tonie nie tylko w melodramatycznych schematach (to jeszcze dałoby się przeżyć), lecz także w dziwacznych reżyserskich pomysłach, które do fabuły niczego nie wnoszą. Animowane przerywniki, pojawiająca się znienacka wokalistka zespołu Mikromusic śpiewająca piosenki a to w taksówce, a to na szpitalnym korytarzu – podobnych pomysłów jest w "Chemii" więcej, wszystkie równie zadziwiające.
To mógł być ważny film, ba, żeby chociaż był wzruszający, ale tu brakuje nawet tego emocjonalnego szantażu. Wyszedł produkt skalkulowany na zimno, nonszalancki, a w efekcie doskonale obojętny, ani do łez, ani do śmiechu, za to do szybkiego zapomnienia.
CHEMIA | Polska 2015 | reżyseria: Bartosz Prokopowicz | dystrybucja: Vue Movie Distribution | czas: 104 min