Oskar Dawicki jest w "Performerze" takim samym znakiem, jak zdehumanizowane sztuki plastyczne, z którymi twórcy filmu Łukasz Ronduda i Maciej Sobieszczański wchodzą w polemikę. Dawicki nie jest jednak żadną ofiarą, jest kokietem i beneficjentem antymieszczańskiej postawy. Jeżeli jego ekranowa obecność jest w efekcie ciekawa, wynika to z przypadkowego autoobnażenia artysty.
"Performer" to artystowska propozycja w zasadzie bez adresata, ale w gruncie rzeczy potrzebna i dająca wiele do myślenia. Ronduda, Sobieszczański i Dawicki są w tym projekcie kimś w rodzaju zarozumiałych semiologów pokazujących filmowcom, jak należy czytać rzeczywistość. Rynek sztuki jest w tym kontekście żmijowiskiem, na przykładzie którego można wyodrębniać zestawy niby to ambiwalentnych zachowań, które prowadzą do wspólnej konkluzji. Rządzi nami manipulacja zwielokrotniona i wynaturzona, dotycząca kryteriów ocen, jak i rzeczywistości, nazwijmy ją, wewnętrznej – przetwarzania sztuki poprzez siebie, w oderwaniu od kontekstów czy mód.
Autorzy "Performera" zadają pytania, ale nie radzą sobie z odpowiedziami. Wszystko zostało ujęte w cudzysłowie, ironiczny zapis jest aż nadto widoczny, ale co z tego ostatecznie wynika? Niewiele. Błyszcząca, upstrzona cekinami marynarka Dawickiego, złote myśli, artystyczny dialog ze Zbigniewem Warpechowskim, sztuka radykalna i konformistyczna, wszystko podsmażane w jednym kotle.
PERFORMER | Polska 2015 | reżyseria: Łukasz Ronduda, Maciej Sobieszczański | dystrybucja: Solopan | czas: 63 min