Tak właśnie jest z "Rio, I Love You", w którym była stolica Brazylii staje się pocztówkową scenerią dla niewydarzonych bohaterów. To tutaj realizują się rzeźbiący w piasku artyści i tańczący w rytmie bossa novy tancerze. To tutaj mąż pozbywa się żony, doradzając jej kąpiel w niebezpiecznym kąpielisku. To tutaj ze swojej ludzkiej natury obnażają się gburowaci aktorzy. Wreszcie – to tutaj bezdomne staruszki mówią światu, że porzuciły cywilizację z wyboru, decydując się na życie poza systemem wrednego kapitalizmu.

Reklama

Aż trudno uwierzyć, że poszczególne części tej nowelowej mozaiki podpisali reżyserzy takich filmów, jak "Wielkie piękno", "Miasto Boga", "Karmel" czy "Priscilla, królowa pustyni". W "I Love You, Rio" zabrakło zaczepności charakteryzującej tamte dzieła. Filmiki z powodzeniem mogłyby posłużyć za formy reklamowe dla biur podróży organizujących wycieczki do Brazylii. Mają za zadanie odczarować pokutujący w kinie wizerunek Rio i okolic jako miejsc karteli, występku, slumsów, biedy i społecznych nierówności. Nie pojawia się w nich przecież niemal żaden komentarz do trudnej brazylijskiej rzeczywistości.

Pretekstem do patrzenia na miasto przez różowe okulary stał się wspólny mianownik filmików – miłość. Nawet jeśli zakochanym można wybaczyć, że łatwo tracą głowę, nie sposób odpuścić tego twórcom.

RIO, I LOVE YOU | Brazylia 2014 | reżyseria m.in.: Guillermo Arriaga, Stephan Elliott, Meirelles, Jose Padilha, Paolo Sorrentino i John Turturro | dystrybucja: Best Film | czas: 97 min