Lucy panuje nad swoim metabolizmem, nie czuje strachu, steruje urządzeniami elektronicznymi, ma zdolności telekinetyczne. Ale jest tak nieznośnie egoistyczna, że do głowy jej nie przyjdzie podrzucić któremuś z epizodycznych bohaterów rozwiązanie problemu głodu w Afryce czy choroby nowotworowej. Trudno się dziwić, że tak to wygląda, skoro bohaterkę skonstruował Luc Besson. Umówmy się: reżyser (tu także i scenarzysta) wolny od filozoficznych pretensji, będący sprawnym wyrobnikiem.
Jego "Lucy" jest solidnie zrobionym feministycznym kinem rozrywkowym, pełnym CGI, przez przypadek mierzącym się z odwiecznymi pytaniami (jak żyć? dokąd zmierzamy? po co istniejemy?). To mógł być zajmujący filozoficzny traktat, ale Besson filozofować nawet nie próbuje. Czyżby twórca nie zadawał sobie egzystencjalnych pytań? A może właśnie zadaje i "Lucy" jest na nie odpowiedzią? Nawet jeśli wyjątkowo bzdurną, to wciąż jakaś odpowiedź. Inni ograniczają się do zadania pytań.
LUCY | Francja 2014 | reżyseria: Luc Besson | dystrybucja: UIP | czas: 89 min