Thriller w reżyserii Mohammada Rasoulofa można oglądać bez żadnych dodatkowych kontekstów – to niedoskonałe, ale sprawnie opowiedziane kino polityczne pokazujące Iran jako posępne państwo totalitarne. Jeżeli jednak oglądając "Rękopisy nie płoną", będziemy pamiętali, że film Rasoulofa powstał nielegalnie, bez pozwolenia władz i jakichkolwiek funduszy, a wszyscy twórcy narazili się nim na więzienie, szacunek dla efektu będzie większy.
Tytuł nawiązuje oczywiście do "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa, jednej z najważniejszych XX-wiecznych powieści, której losy w ZSRR były również pożywką dla niejednego cenzora. Mohammad Rasoulof, autor doskonale przyjętego "Zmierzchu" oraz nagrodzonego w Cannes filmu "Do widzenia", figuruje w "Rękopisach..." jako scenarzysta, reżyser i producent. Nazwiska reszty ekipy, również wszystkich aktorów, zostały utajnione. Reżyser tym gestem całą domniemaną winę chciał wziąć na siebie.
Tytułowe rękopisy dotyczą dwóch tajnych kopii wspomnień sędziwego irańskiego pisarza, Kasry, opisującego wyjazd rządowym autokarem na Zjazd Literatów do Armenii. Kierowca wyskoczył z pojazdu, skazując "niewygodnych" pasażerów na pewną śmierć. Autobus nie runął jednak w przepaść, rękopisy nie spłonęły.
Oglądamy rzeczywistość przypominającą najgorsze lata tuż po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Iran jest krajem bez nadziei, z rozwiniętym aparatem cenzury, coraz drastyczniej ograniczanymi swobodami obywatelskimi. Zastraszenia, inwigilacja, permanentna kontrola. Na tym tle reżyser wprowadza typy psychologiczne kojarzące się z kinem gatunkowym. Para agentów służb bezpieczeństwa wykonuje brudną robotę. Jeden z nich jest zimnokrwistym egzekutorem wyroków, drugi wydaje się prostolinijny, dręczą go wyrzuty sumienia, zadaje sobie pytanie: czy ciężka
choroba synka nie jest przypadkiem odpowiedzią Allaha na rodzaj jego pracy? Czy na pewno trzeba zabijać wrogów, żeby wybawić kraj z opresji?
Wplątując prozaicznych pracowników bezpieki w skomplikowaną sprawą Kasry i jego rękopisów, Rasoulof wskazuje na wspólny mianownik łączący w Iranie literatów i cenzorów, działaczy opozycji i prymitywnych aparatczyków. Wszyscy funkcjonują w państwie, w którym każdy powinien się bać, ponieważ jakakolwiek odwaga i brawura kończy się więzieniem i śmiercią.
A chociaż oglądamy fikcję, całość została zainspirowana faktami. W latach 1988-1999 w Iranie przeprowadzono czystkę wśród intelektualistów, literatów, opozycjonistów. Ponad osiemdziesiąt osób zginęło wówczas w tajemniczych okolicznościach. Sposoby były różne: sprokurowane wypadki samochodowe, fingowane rozboje i rabunki, wywoływanie ataków serca zastrzykami z potasu. Chodziło w tym wszystkim o zacieranie śladów. Dla przeciętnego mieszkańca miało to wyglądać jak typowe kryminalne lub losowe przypadki, nie odgórne działanie państwa. Żadnych zdjęć, nagrań, kopii – żadnych rękopisów.
Mohammad Rasoulof portretuje państwo strachu i występku, bardzo różne od prześwietlonego słońcem wizerunku kraju znanego ze wspaniałego kina irańskiego które zwłaszcza w latach 90. wykształciło specjalny ezopowy język operujący niedopowiedzeniami, unikami, czyniącego głównym bohaterem bezbronne dziecko, oraz eksploatującego poetycki styl w miejsce rzetelnego opisu sytuacyjnego. Zachwycające kino rodziny Makhmalbaf, Rakshana Bani Eyemada czy Jafara Panahiego podbiło wówczas międzynarodowe festiwale, łącząc nieskazitelny poetycki zapis z czasem z coraz ostrzej sugerowaną krytyką. Władza nie chciała przyglądać się temu bezkarnie. Asghar Farhadi, najsłynniejszy dzisiaj twórca irański, laureat Oscara za "Rozstanie", otrzymał właśnie zakaz realizacji nowego filmu. Bahman Ghobadi, autor wielokrotnie nagradzanego "Czasu pijanych koni", podobnie jak wielu innych reżyserów wybrał emigrację. Jafara Panahiego skazano zaś na domowy areszt oraz wieloletni zakaz wykonywania zawodu.
Mohammad Rasoulof, autor "Rękopisów...", najpierw otrzymał wyrok sześciu latwięzienia, skrócony ostatecznie do jednego roku, oraz dwadzieścia lat zakazu wykonywania zawodu. Obecnie przebywa na warunkowym zwolnieniu.
Trudno uwierzyć, że takie historie mają miejsce w kraju słynącym z wyrafinowanej kultury, w drugiej dekadzie XXI wieku. Dlatego na całym świecie, również w Polsce, przeprowadzane są akcje przeciwstawiające się restrykcyjnym antyobywatelskim działaniom władz w Iranie. W ramach akcji "Nie dla cenzury" artyści, dziennikarze i zwykli widzowie wysyłają zdjęcia z zakrytymi oczami.
Kino, jak literatura, może być potężną bronią. Podobnie jak w "Mistrzu i Małgorzacie" Bułhakowa, w państwie bezprawia najbardziej niebezpieczna okazuje się sztuka. Ma moc przewrotu. Ten rękopis nie spłonie.
RĘKOPISY | Iran 2013 | reżyseria: Mohammad Rasoulof | dystrybucja: Art House | czas: 125 min