Ambicją Felixa Herngrena było zapewne stworzenie komediowej fantazji na miarę "Zeliga" Woody'ego Allena albo przynajmniej "Dużej ryby" Tima Burtona. Niestety, humorowi "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" bliżej do "Świata według Kiepskich".
Bohater filmu Allan Karlsson ma stanowić personifikację barwnego i nieprzewidywalnego XX wieku. Emerytowany baron von Munchausen próbuje zabawić nas opowieścią o walkach u boku hiszpańskich rewolucjonistów, konszachtach z radziecką władzą, a wreszcie szpiegowskich przygodach z czasów zimnej wojny. Baśniowa gawęda szybko przechodzi jednak w nieudolny popis starego mitomana.
Nagromadzenie nieprawdopodobieństw, zamiast fascynować, zwiększa tylko dystans do fabuły. Choć przed naszymi oczyma defilują najważniejsze postacie historyczne ostatnich dziesięcioleci, odnosimy wrażenie, jakbyśmy przyglądali się przemarszowi żywych trupów. Postacie pokroju Franco, Stalina czy Trumana nie mają w sobie ani krzty charyzmy, a ich ekranowy wizerunek powiela stereotypy z encyklopedycznych notek i szkolnych podręczników. Na tym przykładzie doskonale widać, że rozmach niemal dwugodzinnego filmu skrywa w sobie wyłącznie pustkę.
Potrzeba stworzenia fabuły w stylu "Stulatka..." może być odbierana jako reakcja na powodzenie szwedzkich kryminałów. Powieści Larssona, Mankella i ich następców, a także filmowe ekranizacje tej twórczości, bezlitośnie
eksponują wstydliwe wątki z przeszłości kraju. Nie cofają się także przed opisem patologii toczących ich ojczyznę w czasach współczesnych. "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" stanowi wyraźne zaprzeczenie takiej strategii.
Przygody Karlssona nie mają nic wspólnego z lokalnym piekiełkiem i rozgrywają się wyłącznie na światowych salonach. Kwestia pochodzenia bohatera pozostaje jednak bardzo ważna. Tak jak jego słynny rodak Alfred Nobel, Karlsson pozostaje przecież specem w dziedzinie pirotechniki. Czyniony z nietypowych umiejętności użytek niejednokrotnie pozwala bohaterowi ocalić własne życie i zmienić bieg historii. Nachalnie propagandowy wydźwięk "Stulatka..." być może poprawi samopoczucie szwedzkim odbiorcom, ale czyni z filmu artystyczny niewypał. Jedna minuta "Millennium: Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet" Nielsa Ardena Opleva miała w sobie więcej emocji, autentyzmu i klasy niż całe dzieło Herngrena.
O nieporadności reżysera dobitnie świadczą również jego problemy z konstrukcją filmu. Retrospekcje obrazujące dawne wyczyny Karlssona zostają zestawione z teraźniejszymi perypetiami mężczyzny. Wątek porachunków staruszka z grupą średnio rozgarniętych gangsterów okazuje się najbardziej wydumany w całej fabule. Na domiar złego chaotyczna narracja ulega niepotrzebnemu zagmatwaniu i jeszcze bardziej zniechęca do śledzenia opowieści. Litanię zarzutów pod adresem filmu Herngrena można by zresztą ciągnąć w nieskończoność. Nie da się ukryć, że "Stulatek, który wyskoczył przez okno..." zaliczył na naszych oczach na widowiskowy upadek.
STULATEK, KTÓRY WYSKOCZYŁ PRZEZ OKNO I ZNIKNĄŁ | Szwecja 2013 | reżyseria: Felix Herngren |dystrybucja: Kino Świat | czas: 114 min