Opowieść o ignorowanych zazwyczaj muzykach z chórków wielkich gwiazd otrzymała w tym roku Oscara kosztem faworyzowanej "Sceny zbrodni". Trudno dyskutować z tezą, że Amerykańska Akademia Filmowa popełniła błąd i wyrządziła krzywdę arcydziełu Joshuy Oppenheimera.

Reklama

Jednocześnie jednak swoją kontrowersyjną decyzją wpisała się w podjętą w "O krok od sławy" narrację o paradoksach show-biznesu. Stojący zazwyczaj na uboczu muzycy znaleźli się nareszcie w świetle reflektorów. Film Morgana Neville'a można potraktować jako hołd złożony wszystkim artystom drugiego planu.

Na całe szczęście "O krok od sławy" nie przyjmuje tonacji podniosłej skargi ani patetycznego lamentu. W swym dokumencie Neville poświęca jednak należytą uwagę artystom, którzy nie mogli pogodzić się z brakiem indywidualnych
osiągnięć i odeszli z branży niespełnieni. Atmosfera melancholijnej rezygnacji łączy się z optymistycznie zabarwioną pokorą. Neville po cichu występuje przeciw rozpowszechnionemu wśród fanów kultowi indywidualizmu i próbuje przekonać odbiorców, że muzyka to sport zespołowy.

Zaproszeni przed kamerę gwiazdorzy chętnie godzą się z tezą, że na sukces liderów pracuje cała masa anonimowych pomocników. Morgan Neville ma dar przekonywania, bo bardzo szybko odsłania się przed nami jako muzyczny erudyta i doskonały gawędziarz. Dowód reżyserskiej sprawności w opowiadaniu historii otrzymujemy już na początku filmu. Nie bez powodu dźwiękową ilustrację pierwszych sekwencji stanowi akurat nieśmiertelne "Walk on the Wild Side" z repertuaru Lou Reeda. Według Neville'a i jego rozmówców fraza "And the colored girls go >Doo do doo do doo do do doo...<" może zostać uznana za idealny komentarz do realiów funkcjonowania muzycznych chórków.

Reklama

Etniczny aspekt "O krok od sławy"wydaje się nie do przecenienia. Podkreślający rolę czarnoskórych wokalistów w sukcesach największych gwiazd muzyki film Neville'a wpisuje się w modne tendencje amerykańskiego kina. "O krok od sławy" upomina się jednak o prawa pogardzanej przez lata mniejszości ze znacznie większym wdziękiem niż koturnowy "Kamerdyner" czy nawet "Zniewolony". Film Morgana Neville'a sytuuje się znacznie bliżej znakomitego "Django" Tarantino, który stanowił wybuchowe wyznanie wiary w emancypacyjny potencjał popkultury.

O KROK OD SŁAWY | USA 2013 | reżyseria: Morgan Neville | dystrybucja: Spectator | czas: 91 min