"Smak curry" to lokalna ciekawostka, która spełnia swoje zadanie, odkrywając przed widzem rzadko eksplorowany obszar społeczności bombajskich kurierów dostarczających domowe obiady pracownikom firm, ale robi to na poziomie Wikipedii. Zanim zdecydował się na fabularną historię, indyjski reżyser planował nakręcić o dabbawala, bo tak nazywają się rzeczeni kurierzy, dokument. Szkoda że odszedł od tego pomysłu, bo na rzecz fabularnej historii to, co najciekawsze, zeszło na drugi plan.

Reklama

Na pierwszym figuruje zaś epistolarny romans pomiędzy Ilą, zamężną gospodynią domową, i Sajaanem, wdowcem, który przez przypadek (a więc i dabbawala zdarza się pomylić!) dostaje przygotowane przez nią posiłki. To mogła być indyjska wariacja na "Niebezpieczne związki", ale w odróżnieniu od de Laclosa Batra boi się igrać z etykietą i kulturowymi normami kraju, z którego się wywodzi.

W rezultacie "Smak curry" nie jest więc świadectwem tęsknot, dramatów czy ukrytych pragnień bombajczyków, a jedynie naiwną próbą zagłuszenia ich. Jest jak wystawna kolacja, na którą zaprasza się partnera, by w trakcie deseru oznajmić mu, że to koniec.

SMAK CURRY | Francja, Indie, Niemcy, USA 2013 | reżyseria: Ritesh Batra | dystrybucja: Gutek Film | czas: 104 min