To miał być pierwszy dźwiękowy tytuł w dorobku Chaplina. I rzeczywiście, faktura "Dzisiejszych czasów" została wzbogacona o efekty dźwiękowe i muzykę, ale wszystkie naddatki zostały wprowadzone dopiero po nakręceniu zdjęć, poza tym w "Dzisiejszych czasach" nie ma prawie dialogów. Pierwszy "dźwiękowy" tytuł Chaplina jest ostatnim filmem niemym w jego dorobku, stanowi równocześnie pożegnanie z bohaterem stanowiącym niejako wizytówkę tego kina. Mały Włóczęga milczy po raz ostatni.
Pożegnanie z chaplinowskim Trampem, symbolem niemego kina, jest wzruszające, ale nie czułostkowe. W kinie nowej ery: głosów, krzyków i dialogów, nie ma miejsca dla postaci, która rozmawiała gestem, zmarszczką na czole, kaczym chodem i zawadiackim melonikiem. Tramp odchodzi w siną dal. Rusza w nieznane, ale nie jest samotny – odnalazł bliską osobę, która będzie dzieliła z nim dobre i złe chwile. Ciąg dalszy sagi o trampie odbywa się poza kadrem. Tam wciąż może obowiązywać nieme kino, slapstick i wielkie wzruszenia.
Nie było lepszego momentu na filmowe rozstanie. W "Dzisiejszych czasach" Charlie nie jest już młody, być może nawet on musiał się wreszcie ustatkować. Tym bardziej że u jego boku w końcu pojawiała się dziewczyna rozumiejąca reguły gry partnera. Zamiast salonowych sukien, naturalny, rozbrajający uśmiech. Poczucie humoru jest sexy, a lepiej śmiać się w tandemie niż pojedynczo.
Będąca wciąż atrakcyjną lekturą filmową satyra na życie społeczeństwa przemysłowego, w której Tramp, początkowo zatrudniony w wielkiej fabryce i sprowadzony do roli robota, a następnie imający się różnych zajęć, poznaje i natychmiast zakochuje się w młodej, bezrobotnej dziewczynie (w tej roli Paulette Goddart, ówczesna żona reżysera), przemawia przede wszystkim fenomenalną wręcz fantazją poszczególnych pomysłów. Nie będę specjalnie oryginalny, twierdząc że moim ulubionym fragmentem filmu jest scena z legendarnym "Tintinem": apogeum miłości Chaplina do kina niemego i niechęci do dźwięku. Charlie zaczyna śpiewać – a my po raz pierwszy słyszymy jego głos. W pewnym momencie bohater zapomina tekstu "Tintiny", usłyszy wówczas pamiętne zdanie: – Słowa są bez znaczenia, śpiewaj cokolwiek. I Charlie rzeczywiście udowadnia, że słowa nie mają znaczenia. Oglądamy perfekcyjny ekwiwalent dialogów zaklęty w ciele, grymasie, pantomimie. I wszystko rozumiemy.
Poza antydźwiękowym manifestem, egzystencjalne przesłanie "Dzisiejszych czasów" jest proste i zawsze aktualne. Żądza zysku, chciwość niszczy to, co w relacjach ludzkich najcenniejsze: bliskość, pasję, również namiętności; redukuje człowieczeństwo do półfabrykatów koniecznych do wykonywania planu. Nawet w 1936 r. brzmiało to nieco naiwnie, ale reżyseria Chaplina i sugestywność jego kreacji podarowała "Dzisiejszym czasom" nadwyżkę z wybitności. – Wielki aktor gra jak z dziurą w duszy – mówił Jacek Woszczerowicz. Podarte jest piękne.
DZISIEJSZE CZASY | USA 1936 | reżyseria: Charles Chaplin | dystrybucja: Art House | czas: 87 min
Komentarze (3)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeChaplin calym swym zyciem udowodnil, ze slowa nie maja znaczenia, ale gadatliwy samozwanczy "krytyk filmowy", czyli autor powyzszego tekstu - jako typowy ignorant, ktory prawdopodobnie nie widzial omawianego przez siebie filmu, a piosenki "Titina" w zadnej z licznych wersji nie slyszal - dowodzi, ze wieloslowie bywa zdradliwe, bo moze byc dowodem ignorancji, jako ze niestety rzuca sie "w oczy"!
Slynna piosenka nosi oczywiscie tytul "TITINA" (Je cherche après Titine)
Wikipedia: Titina - francuska piosenka skomponowana przez Léo Da-ni-derffa na początku lat 20. XX w. dla francuskich kabaretów. W Polsce od 1924, ze słowami Willy'ego, utwór ten wykonywał Eugeniusz Bo-do. Piosenkę wykorzystał Charles Chaplin w filmie Dzisiejsze czasy (1936), a w 1937 w Ca-sino de Paris zaśpiewała ją Mi-stinguett. W 1939 z nowymi słowami Mariana He-ma-ra (Ten wąsik, ach, ten wąsik) i w wykonaniu Ludwika Sempolińskiego stała się sensacją rewii Orzeł czy Rzeszka w teatrzyku Ali-Baba w Warszawie.
A oto taka przestroga dla wszystkich, co to udaja kogos, kim nie sa, czyli (prawdopodobnie nawiazujacy do "ulatujacych w przestrzen sceniczna" mankietow Chaplina) pastisz znaleziony w sieci:
1.Titina, ach Titina, to była cud...
dziewczyna.Patrzyła lewym oczkiem, siedziała prawym boczkiem.
2.Wesele przemineło,nadeszła chwila cudna,
ja jeszcze nie wiedziałem co to jest noc poślubna.
3.Titina, ach Titina, przecudnej wszak urody,
wyjmyje sztuczna szczeke i wkłada ja do wody
4.Zdejmuje blond peruke, a mnie jak w morde dano ,
bo była taka łysa, jak gołe me kolano.
5.Odpieła biust gumowy, ja dłużej juz nie moge,
a ona szepcze czule - odepnij drugą noge .
6. Zabiłem głupią babę. - no cóż kochani moi.
Szanujcie smutek wdowca po mej ukochanej Titinie..