"Iron Man 3" to wzorcowy blockbuster: inteligentny, zabawny, z ciekawymi postaciami. Na dodatek nie trzyma się kurczowo komiksowego oryginału, z powodzeniem budując swoją własną mitologię. Tony Stark – milioner i techniczny geniusz walczący ze złem w zbroi Iron Mana – tym razem musi zmierzyć się ze złowieszczym Mandarynem, terrorystą, który szykuje wielki atak na Stany Zjednoczone, oraz błyskotliwym naukowcem Aldrichem Killianem, twórcą wirusa Extremis, zmieniającego ludzi w obdarzone olbrzymią siłą bezduszne istoty.
Ale Tony boryka się też z własnymi problemami: powracającymi napadami paniki, wywołaną stresem bezsennością, kryzysem w związku z ukochaną Pepper Potts. I choć film Shane'a Blacka – który przejął reżyserskie obowiązki od Jona Favreau – jest naładowany akcją po brzegi, to jednak wewnętrzne życie Tony'ego jest tu znacznie ważniejsze niż następujące kolejno pojedynki i pościgi.
Fantastyczna kreacja Roberta Downeya Jr. – który gra przecież superherosa już po raz czwarty, ale w ogóle nie widać, by był tą rolą zmęczony – już wcześniej pozwoliła pod maską Iron Mana dostrzec żywego bohatera. Ale tym razem także scenarzysta, debiutujący w kinie Brytyjczyk Drew Pearce, stanął na wysokości zadania – to rzeczywiście jest film o Tonym Starku, a nie o Iron Manie.
Pearce i Black pozwolili sobie także na gatunkowe zabawy: ich dzieło balansuje na granicy thrillera, kina akcji, komedii, a nawet policyjnego buddy movie. I dowiedli, że w historiach o Iron Manie wciąż tkwi niezmierzony potencjał. Podobno Robert Downey Jr. waha się, czy podpisać kontrakt na czwartą część filmu (oraz sequel "Avengers"). Ale pewnie się skusi. Wszyscy na niego czekamy.
IRON MAN 3 | USA 2013 | reżyseria: Shane Black | dystrybucja: Disney | czas: 130 min