Wystarczy wspomnieć "Zabójczą broń", "Miami Vice" czy "Gliniarza z Beverly Hills", do którego "Nieobliczalni" bezpośrednio się odwołują. Niestety reżyser David Charhon z dobrych wzorców czerpać nie potrafi.
Jego pomysł na film kończy się na zderzeniu dwóch skrajnie różnych osobowości. Ousmane (Omar Sy) pochodzi z przedmieść, jest wyluzowany, niezbyt rozgarnięty, ale skuteczny. Monge (Laurent Lafitte) to miejski bawidamek, laluś, który przede wszystkim boi się, że ubrudzi swój elegancki płaszcz. Przypadkowo stworzą policyjny team i mimo animozji staną się niebezpiecznym dla przestępców duetem.
Reszta fabuły to wypełniacz w najgorszym stylu: marna akcja, dowcipy – takie jak przypadkowe oddanie moczu na zwłoki czy pobicie staruszki – jeszcze gorsze. Żenada na poziomie polskich "Weekendów" i "Wyjazdów integracyjnych". Nie ma wątpliwości, że gdyby nie grający główną rolę Omar Sy, film nigdy nie trafiłby na nasze ekrany. Rozumiem chęć zarobienia dodatkowych pieniędzy na popularności "Nietykalnych", ale dystrybutor tej klasy co Gutek Film jednak do takich trików zniżać się nie powinien.
NIEOBLICZALNI | Francja 2012 | reżyseria: David Charhon | dystrybucja: Gutek Film | czas: 96 min