Wśród mokradeł Luizjany, na skraju lądu między bagniskiem a wielkim zbiornikiem retencyjnym, w miejscu zwanym pieszczotliwie Bathtub (Wanna) żyje grupka społecznych wyrzutków, buntowników, odszczepieńców i wykolejeńców. W biedzie, brudzie, oparach alkoholu, bez cywilizacyjnych udogodnień, ale też bez norm i nakazów współczesnego konsumpcyjnego społeczeństwa, od którego Bathtub odgrodzone jest wałem przeciwpowodziowym. Ich bunt nie jest motywowany ideologicznie, to nie społeczność radykalnych ekowegan czy new ag'owców kontestujących zglobalizowaną kulturę, by żyć bliżej natury. Chodzi raczej o to, by folgować własnej naturze i nie musieć się z tego nikomu tłumaczyć, a już na pewno nie chodzić rano do żadnej roboty, bo z wiecznym kacem byłoby to wielce nieprzyjemne.

Reklama

W takim środowisku żyje nasza przewodniczka po Bathtub – sześcioletnia Hushpuppy, brawurowo zagrana przez dziewczynkę bez wcześniejszego doświadczenia aktorskiego Quvenzhané Wallis. Świat widziany jej oczami to miejsce magiczne, harmonijne, choć także trochę groźne, a jednocześnie zagrożone mającą nadejść apokalipsą. Która zresztą nadchodzi, w postaci silnego huraganu, który wywraca porządek Bathtub do góry nogami.

Tata Hushpuppy Wink (również naturszczyk Dwight Henry) wychowuje ją – jeśli słowem "wychowanie" można określić lekcje łowienia ryb gołymi rękoma i okazjonalne odpalenie haustu z flaszki – na istotę nieulękłą, dziką i samowystarczalną. Wink na swój nieortodoksyjny sposób pragnie zadbać o przyszłość córki, gdy jego zabraknie, bo cierpi na nieuleczalną chorobę. Tym bardziej nieuleczalną, że nie zamierza się poddawać żadnej terapii, co wiązałoby się z poddaniem się systemowi. A system nie jest w stanie zapewnić przetrwania. W to Wink po prostu nie wierzy.

Nagrodzony Grand Jury Prize w Sundance (oraz Złotą Kamerą w Cannes) obraz wpisuje się w pewien charakterystyczny dla tego festiwalu nurt portretowania Ameryki od strony jej miękkiego podbrzusza. Społeczne doły, patologie, bieda i drzemiące w ludziach pierwotne okrucieństwo to klimaty dobrze znane z filmów takich jak "Hej, Skarbie" czy "Do szpiku kości". Tym, co wyróżnia dzieło Zeitlina, jest po pierwsze postapokaliptyczna atmosfera mająca źródło w kataklizmie, jakim był huragan Katrina. Po drugie jego napędzany pięknie skomponowanymi, mocnymi kadrami tok narracji porywa nutą optymizmu, woli przetrwania, siłą niewinności głównej bohaterki. Dziecięca wyobraźnia jest w stanie pokonać wszystko, łącznie z okropieństwami wojny i wszelką patologią, o czym upewniają nas od lat film i literatura. Koniec świata, który niechybnie nastąpi, także nie będzie końcem ostatecznym tak długo, jak długo przetrwa opowieść o odważnej małej dziewczynce. Właśnie po to Hushpuppy nam ją opowiada: by ochronić nas przed zagładą.

Reklama

BESTIE Z POŁUDNIOWYCH KRAIN | USA 2012 | reżyseria: Benh Zeitlin | dystrybucja: Gutek Film | czas: 93 min