Co się stało z Nikitą Michałkowem? Reżyser okrzyknięty niegdyś rosyjskim Spielbergiem przeistoczył się w nadwornego propagandzistę kremlowskiego reżimu. W swoim poprzednim filmie "12" był jeszcze w stanie zneutralizować ideologiczną siermięgę za sprawą wartkiej akcji i inscenizacyjnej maestrii. Na tym tle "Spaleni słońcem 2" przypominają wyłącznie patriotyczną rewię rozpisaną na huk karabinów, szloch niewiast i zgiełk patriotycznych okrzyków. Film w założeniach nawiązujący do "Szeregowca Ryana" ma znacznie więcej wspólnego z produkowanym przez Michałkowa kuriozalnym "Rokiem 1612".
"Spaleni słońcem 2" stanowią zupełnie zbędne postscriptum do arcydzieła z 1994 roku. W nowym filmie Michałkowa próżno szukać towarzyszącego tamtej wizji liryzmu. Stanowiąca znak firmowy reżysera umiejętność łączenia tragizmu i komizmu przetrwała natomiast wyłącznie w początkowej sekwencji ucieczki Kotowa z obozu jenieckiego. Pozbawiona własnego stylu kontynuacja "Spalonych słońcem" podąża śladami wielu innych wojennych epopei. Opowieść o oficerze dołączającym do armii broniącej kraju przed nazistowskimi Niemcami łączy w sobie perspektywę publiczną i prywatną. Na tle frontowej zawieruchy reżyser stara się wyeksponować tragiczną historię głównego bohatera i jego córki, których rozłączyły działania wojenne.
Wzbogacenie filmu wojennego o wątek melodramatyczny mogło upodobnić "Spalonych..." do "Bardzo długich zaręczyn" Jeana-Pierre'a Jeuneta. W rękach francuskiego reżysera stylowo przetworzone schematy gatunkowe posłużyły przecież do stworzenia przejmującego, antywojennego manifestu. Michałkowowi wcale nie zależy jednak na subtelnej retoryce. Reżyser podporządkowuje swoją opowieść określonej wizji historiozoficznej. Pozornie koncepcja zaprezentowana przez niekryjącego nacjonalistycznych poglądów twórcę mogłaby wydać się zaskakująca. W groteskowej sekwencji snu głównego bohatera Kotow zdobywa się na odwagę, by skompromitować samego Józefa Stalina.
Wyraźnemu odcięciu się od kultu dyktatora towarzyszy jednak w "Spalonych..." bardzo jednostronne spojrzenie na Wielką Wojnę Ojczyźnianą. W filmie Michałkowa trud i znój szeregowych rosyjskich żołnierzy zostaje wsparty szlachetnością nieskazitelnego pułkownika Kotowa. Schematyczny rysunek psychologiczny postaci sprawia, że ciężko zaangażować się w opowiadaną historię, a widowiskowe sceny batalistyczne nie wywołują spodziewanych emocji. Pola bitwy w "Spalonych..." przypominają szachownicę, na której Michałkow rozstawia tylko kolejne pionki. Nie ma wątpliwości, że przegrał tę partię z kretesem.
Zapowiadany jako najdroższy w historii rosyjskiej kinematografii, film "Spaleni słońcem 2" poniósł klęskę na froncie kasowym i artystycznym. Twórca "Cyrulika Syberyjskiego" nie składa jednak broni. W maju na ekranach rosyjskich kin pojawi się trzecia część sagi zatytułowana "Cytadela". Trudno uwierzyć, że ta misja zakończy się czymś innym niż bezwarunkową kapitulacją.
Spaleni słońcem 2 | Rosja 2010 | reżyseria: Nikita Michałkow | dystrybucja: Kino Świat | czas: 181 minut